W związku z wypadkiem Durczok usłyszał zarzuty kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Dziennikarz przyznał się tylko do jazdy pod wpływem alkoholu.
Portal wpolityce.pl informuje, że w samochodzie Durczoka odnaleziono pistolet. "Wprawdzie miał on na niego aktualne pozwolenie, ale fakt, że będąc kompletnie pijanym, posiadał przy sobie niebezpieczną broń, może sprowadzić na niego kolejne kłopoty. I nie chodzi tylko o utratę kolekcji militariów, o której informował dziennik Fakt. W grę wchodzić może nawet kolejny zarzut" – informuje serwis.
Durczok nie jechał sam
Okazuje się, że wraz z dziennikarzem samochodem podróżowała jego 20-letnia znajoma. Wiadomo, że podczas feralnego kursu w samochodzie Durczoka otworzyła się również poduszka powietrzna po stronie pasażera.
Portal Plejada ustalił, że znajoma dziennikarza po wypadku powróciła nad morze z bratem Durczoka. Z kolei serwis Pudelek przekazała, że kobieta jest kelnerką z Krakowa, która przez cztery dni imprezowała z Durczokiem. Taka okoliczność w śledztwie faktycznie się pojawiła, że mogła inna osoba podróżować z panem Durczokiem, ale nie została jeszcze pozytywnie zweryfikowana. Posiadamy ograniczoną ilość informacji co do tej osoby i to nie będzie łatwe, żeby do niej dotrzeć. Okoliczność ta będzie weryfikowana procesowo – przekazał Witold Błaszczyk w rozmowie z Pudelkiem.
Durczokowi towarzyszył pies
W niebezpiecznej podróży dziennikarzowi towarzyszył owczarek niemiecki długowłosy, Dymitr. 51-latek, który jest wielkim fanem tej rasy, kupił pupila latem ubiegłego roku i od tamtego momentu są niemal nierozłączni. Policja, przybywając na miejsce zdarzenia, zauważyła przestraszonego czworonoga.
Psu na szczęście nic się nie stało, został więc przetransportowany do schroniska dla zwierząt w Piotrkowie Trybunalskim, nieopodal którego rozbił się jego właściciel.Po kilku godzinach od wypadku psa ze schroniska odebrał znajomy Kamila D. – informuje portal Pudelek.pl. Dziennikarz zdjęciami psa chwalił się w mediach społecznościowych.
"Ledwo trzymał się na nogach"
Do wypadku z udziałem dziennikarza doszło w piątek wczesnym popołudniem, na trasie A1 na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego. Samochód, którym według świadków wydarzenia poruszał się znany dziennikarz, uderzył w pachołki rozdzielające jezdnię. Jeden z pachołków uderzył w jadący z naprzeciwka samochód.
Kobieta, która była świadkiem zdarzenia relacjonowała, że niewiele brakowało, a doszłoby do tragicznego wypadku. – Jadąc widziałam już jak po prostu balansuje tym samochodem. Widziałam, że nie panuje nad nim. Gdybym nie odjechała w prawo, to pewnie skończyłoby się to tak, że by wjechał na mnie, a prędkość jego była ogromna – przekazała w rozmowie z TVP. Kiedy na miejsce przyjechała policja, okazało się, że dziennikarz jest pijany. – Kierujący miał ponad 2,5 promila w wydychanym powietrzu – potwierdziła asp. Ilona Sidorko, oficer prasowy policji w Piotrkowie Trybunalskim.
Kamil Durczok jest dziennikarzem radiowym i telewizyjnym, pracował m.in. w Telewizji Polskiej (1993-2006) i TVN-nie (2006-2015). Od października 2016 roku do kwietnia br. Kamil D. prowadził serwis Silesion.pl.
Czytaj też:
To nagranie obiegło Polskę. Kierowca porsche tłumaczy, czemu zaatakował kobietęCzytaj też:
Prowadził pod wpływem alkoholu, teraz przeprasza. Durczok: To było karygodne