Długi czas wydawało się, że Chiny jeszcze przez dekady pozostaną fabryką świata. Koszty pracy w Państwie Środka wzrosły jednak tak gwałtownie, że menedżerowie największych koncernów podjęli decyzję o ewakuacji do tańszych państw. Szefowie firmy Nike już cztery lata temu zaczęli zamykać fabryki w Chinach i przenosić większość produkcji do Wietnamu, Indonezji i Bangladeszu. Po nich ruszyła lawina ucieczek z Państwa Środka – część lub całość produkcji przeniosły do Azji Południowej m.in. Adidas, Intel, Nokia, Canon, hiszpański Inditex, do którego należą marki Stradivarius i Zara, czy tajwański gigant Foxconn produkujący sprzęt elektroniczny dla takich firm jak Apple, Sony, Microsoft czy Motorola.
(...)
Wiele wskazuje jednak na to, że nowa przystań wielkich koncernów szybko może okazać się nieprzyjazna. (...) W ostatnich miesiącach naciski i strajki związkowców wymusiły znaczne podwyżki płacy minimalnej w Wietnamie i Malezji. W Kambodży protesty zaostrzyły się, gdy media nagłośniły przypadki omdleń kilkuset pracowników w fabrykach ubrań w stolicy – Phnom Penh – oraz upubliczniły raport ministerstwa pracy, z którego wynikało, że średnia pensja robotnika pokrywa zaledwie 60 proc. kosztów życia na najniższym poziomie. W maju kambodżańskie związki zawodowe wymusiły podwyżkę pensji minimalnej. Szybkie zmiany dokonują się również w Bangladeszu. Przełom nastąpił w kwietniu, gdy na teranie kompleksu Rana Plaza nieopodal stolicy kraju Dhaki zawalił się budynek mieszczący fabryki odzieży. Zginęło 1127 osób, głównie kobiet, które pracowały jako szwaczki. Szyły ubrania m.in. dla Benettonu i polskiej marki Cropp. Śledztwo wykazało, że do budynku bez wiedzy architekta, który go projektował, dobudowano trzy dodatkowe piętra i wbrew zakazowi umieszczono w nim wielkie maszyny, które wprawiły całą konstrukcję w drgania.
– Po tej tragedii rząd oczywiście wzmógł kontrole stanu technicznego fabryk i taka katastrofa nie ma prawa się powtórzyć – mówi Majeri. – Istotne jest jednak również to, że niejako przy okazji związkowcom udało się wynegocjować istotne reformy kodeksu pracy. Będziemy mieli dobre zmiany w kwestii ubezpieczeń czy płatności za nadgodziny. Mają również wzrosnąć pensje. Myślę, że za niecałą dekadę będziemy mieli płace porównywalne z chińskimi – dodaje Majeri.
(...)
W poszukiwaniu nowych Chin
Mogłoby się wydawać, że naturalnym celem kolejnej przeprowadzki fabryk będzie Afryka, gdzie koszty pracy są niskie, a wysoki odsetek ludności wiejskiej zapewniłby stały dopływ nowych pracowników. Eksperci są jednak sceptyczni. – Na pierwszy rzut oka Afryka to dobre miejsce na stawianie fabryk tanich ubrań i sprzętu elektronicznego, ale to tylko pozory – mówi „Do Rzeczy” profesor Dan Ross, ekonomista z Uniwersytetu w Cape Town. – Na drodze do przekształcenia Afryki w nowe Chiny stoi wiele przeszkód, których raczej nie uda się pokonać. Przede wszystkim problemem jest infrastruktura. (...)
Czy dla zachodnich konsumentów kończy się zatem definitywnie era taniej elektroniki i ubrań wytwarzanych przez źle opłacanych robotników w krajach Trzeciego Świata? Tak uważa Geoffrey Crothall. – Powoli dochodzimy do kresu ucieczki fabryk, na świecie już wkrótce nie będzie miejsc, w które można by przenieść tanią produkcję – mówi Crothall. – Ceny wzrosną, ale płacąc więcej za telefony i T-shirty, będziemy mieli przynajmniej pewność, że przy ich produkcji nikt nie jest okrutnie wykorzystywany – przewiduje Crothall. Nie jest to jednak jedyny możliwy scenariusz rozwoju wydarzeń.
Nowa rewolucja przemysłowa
(...) Niektóre firmy już zdecydowały się na powrót do Stanów Zjednoczonych. W ubiegłym roku wytwórnię pralek i zmywarek przeniósł z Chin do Kentucky amerykański gigant General Electric. Dyrektor wytwarzającej sprzęt do irygacji firmy ETwater przekonywał z kolei, że przeprowadzka z Państwa Środka do Kalifornii pozwoliła jego przedsiębiorstwu podwoić dochody. Amerykańskie media z entuzjazmem rozpisują się o „reshoringu”, jak nazwano powrót przemysłu do kraju, ale trzeba przyznać, że na razie jest to zjawisko marginalne. Nadal niewiele firm decyduje się na „reshoring”, a te, które to robią, przenoszą do USA tylko część produkcji przeznaczoną na miejscowy rynek. Znacznie większe wrażenie robią prognozy na przyszłość. Z raportu amerykańskiej firmy doradczej Boston Consulting Group wynika, że mimo wysokich płac produkcja w USA staje się coraz tańsza. W 2015 r. jej koszt ma być jedynie o 7 proc. wyższy niż w Chinach.