DoRzeczy.pl: Anna Maria Żukowska złożyła wniosek o wykluczenie pana z klubu Lewicy za głosowanie nad obniżeniem składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Jak pan to ocenia?
Piotr Woźniak: Dowiedziałem się o tym wniosku z portalu X. Pani przewodnicząca zapowiedziała, że będzie go stawiać na forum klubu. Uważam, że członków klubu parlamentarnego wypadałoby informować o takich sprawach w inny sposób niż media społecznościowe, ale to tylko poboczna uwaga.
Jeśli chodzi o składkę zdrowotną, to od wielu miesięcy wypowiadałem się na jej temat bardzo konsekwentnie. Moja opinia wynika przede wszystkim z doświadczenia zawodowego. Przez ponad dwadzieścia lat prowadziłem działalność gospodarczą. Na własne oczy widziałem, jak padają mikroprzedsiębiorcy i to w dużej mierze przez zmiany wprowadzone w ramach Polskiego Ładu. Zagłosowałem tak, jak uważałem za słuszne. Choć ta ustawa nie cofa wszystkich negatywnych skutków Polskiego Ładu, to przynajmniej częściowo je naprawia. I w „nagrodę” otrzymałem wniosek o wykluczenie z klubu. Mimo to zdania nie zmieniam. Nie wszyscy przedsiębiorcy jeżdżą luksusowymi samochodami czy wyjeżdżają co miesiąc na zagraniczne wakacje. Wielu z nich ledwo wiąże koniec z końcem. To właśnie w ich interesie zagłosowałem. Występowałem w tej sprawie również w Senacie. Teraz pozostaje poczekać, aż klub zbierze się i podejmie decyzję w sprawie wniosku pani przewodniczącej.
Panie senatorze, ale chyba była dyscyplina w głosowaniu?
Z tego, co wiem – tak, ale o jej istnieniu dowiedziałem się dopiero po głosowaniu. Wynika to z faktu, że od jakiegoś czasu nie uczestniczę w pracach klubu, ani nie chodzę na jego posiedzenia. Może to mój błąd, po prostu nie wiedziałem. Nie zamierzam jednak użalać się nad sobą, a tym bardziej nie zamierzam „kalać gniazda”, w którym byłem przez tyle lat. Jeśli zostanę wykluczony, przyjmę tę decyzję ze spokojem i będę życzył koleżankom i kolegom wszystkiego dobrego, żeby Lewica stała się partią, która wygrywa, a nie jedynie balansuje na granicy progu wyborczego pod wpływem coraz częstszych radykalnych pomysłów. Niestety, w ostatnim czasie zamiast szukać konsensusu, Lewica wybiera drogę radykalizmu.
Od jakiegoś czasu dawał pan sygnały, że nie podoba się panu kierunek, w jakim zmierza Lewica. Może to dobrze, że będzie pan mógł poszukać nowej drogi politycznej?
Jak mówi stare przysłowie – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jednak patrząc realnie, a nie przysłowiowo: jako parlamentarzysta-debiutant postanowiłem być sobą. Mówić to, co naprawdę myślę, a nie to, co narzuca „przekaz dnia” wysyłany SMS-em czy publikowany na grupach parlamentarnych. Zawsze miałem własne zdanie i nigdy nie żyłem z polityki. I to zdanie zamierzam mieć nadal. Co będzie dalej? Czas pokaże, jak mawia klasyk.
Czytaj też:
Trzaskowski nie chce debatować z HołowniąCzytaj też:
Woch: Obiecujemy ciężką pracę dla Polski
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.