Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) wspólnie ze Specjalną Prokuraturą Antykorupcyjną (SAP) poinformowały o ujawnieniu zorganizowanej grupy przestępczej, w której mieli uczestniczyć czynni deputowani do Rady Najwyższej Ukrainy. To kolejna głośna afera na Ukrainie o podłożu politycznym.
Posłowie zamieszani w aferę
Z udostępnionych danych wynika, że wskazane osoby miały regularnie otrzymywać nielegalne świadczenia finansowe w zamian za konkretne postawy podczas głosowań w parlamencie.
Jak wykazały czynności operacyjne prowadzone w ramach działań pod przykrywką, mechanizm ten był stały i dobrze zorganizowany. Według ustaleń śledczych, posłom wypłacano środki za wywieranie wpływu na decyzje podejmowane w izbie ustawodawczej.
W oficjalnym komunikacie zamieszczonym na Telegramie NABU poinformowało, że wspólnie z SAP, dzięki operacji pod przykrywką, zidentyfikowało zorganizowaną grupę przestępczą, w skład której wchodzili urzędujący posłowie Ukrainy. Z ustaleń śledztwa ma wynikać, iż członkowie tej grupy przyjmowali nielegalne korzyści w zamian za głosowania w Radzie Najwyższej Ukrainy. Biuro podkreśliło jednocześnie, że działania te są elementem szerszej strategii walki z korupcją na najwyższych szczeblach władzy.
NABU: Urzędy torpedowały akcję
Ponadto NABU poinformowało o trudnościach pojawiających się podczas realizacji czynności procesowych. Zdaniem służb, funkcjonariusze Urzędu Ochrony Państwowej mają utrudniać działania detektywów pracujących w komisjach parlamentarnych. W komunikacie podkreślono, że pracownicy tego urzędu stawiają opór podczas prowadzenia czynności śledczych w komisjach Rady Najwyższej Ukrainy, a dostęp detektywów jest blokowany od strony Placu Europejskiego w Kijowie. Zaznaczono również, że takie działania stanowią bezpośrednie naruszenie obowiązującego prawa.
Obecnie NABU prowadzi czynności w Komisji Transportu i Infrastruktury Rady Najwyższej Ukrainy, co w rozmowie z portalem Suspilne potwierdziła zasiadająca w tej komisji Julia Syrko z frakcji Hołos. Wcześniej, 10 listopada, NABU oraz SAP ujawniły informacje dotyczące rozbudowanego systemu korupcyjnego w sektorze energetycznym. Z ustaleń śledztwa wynika, że osoby związane z kontraktami państwowego operatora elektrowni jądrowych Enerhoatom przyjmowały łapówki w wysokości od 10 do 15 procent wartości umów, a następnie środki te były legalizowane za pośrednictwem tzw. back office zlokalizowanego w centrum Kijowa. Według śledczych, przez ten mechanizm mogło przejść około 100 milionów dolarów.
Czytaj też:
Zapowiadał wyjazd na front. Andrij Jermak nadal nie rozpoczął służbyCzytaj też:
"Miss korupcji" z parlamentu. Kolejna afera korupcyjna na Ukrainie
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
