W środę Migalski był gościem telewizji WP. W programie "Tłit" został zapytany, dlaczego nie zadziałał efekt Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, którą Grzegorz Schetyna wyznaczył jako kandydatkę KO na premiera.
– Podobno i w Platformie, i w PiS-ie są tajne sondaże, które mówią, że różnica jest pomiędzy 31 a 38 procent – powiedział Migalski. Pytany, czy te sondaże zostały zrobione po aferze z Marianem Banasiem, odparł: – Nie wiem, dosłownie dzisiaj się o tym dowiedziałem.
– Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ jeśli ta różnica między Koalicją Obywatelską a PiS-em jest około 10-procentowa to znaczy, że wspólny wynik KO, Lewicy i PSL może dać więcej niż 237 mandatów, a to oznaczałoby, że jest szansa na odsunięcie PiS-u od władzy – stwierdził Migalski.
Przyznał jednocześnie, że w przegraną Zjednoczonej Prawicy nikt nie wierzy. – Przewaga (PiS – red.) jest na tyle duża, że raczej mówimy o zbiorczym wyniku opozycji, wyłączając oczywiście Konfederację. Myślę, że ta szansa jest – powiedział Migalski.
Wybory parlamentarne odbędą się 13 października. Według wszystkich oficjalnych sondaży faworytem jest PiS, drugie miejsce zajmuje Koalicja Obywatelska, natomiast trzecie – Lewica.
Czytaj też:
Platforma Obywatelska zamówiła sondaż. Różnica jest zaskakująca