Reporterka TVP przeniknęła do społeczności LGBT, zgłaszając się do stowarzyszenia Kampania Przeciw Homofobii jako wolontariusza. Przez wiele tygodni spotykała się, rozmawiała i nagrywała działaczy LGBT. Dziennikarce udało się ustalić, że istotną częścią kampanii jest cotygodniowe tournée po miastach z marszami równości.
Jedna z organizatorek marszu namawiała do udziału w nim, oferując sfinansowanie podróży pociągiem i dniówkę w wysokości 30 zł. W innym momencie filmu dowiadujemy się o "około ośmiu autokarach" jadących tylko z Warszawy na jeden z marszów, odbywający się w mniejszym mieście.
Ukryta kamera rejestruje rozmowy osób jadących na marsz równości, które kpią z wiary i Kościoła. – To jest nasza ulubiona rozrywka, sprawdzać, co jest na wyprzedaży na liturgiczny.pl. (…) Krzyż, Jezus, grom… 8 zł – mówi jedna z uczestniczek wyjazdu.
W filmie przypomniano też o seksedukatorach rekrutujących się ze środowisk LGBT, którzy nie widzą nic niestosowanego w pokazywaniu dzieciom pornografii. Jedna z edukatorek mówi wprost, że trzeba to robić "trochę podstępem".
– To jest kryminał, dla mnie to jest w ogóle niepojęte. Jak tak można – komentuje tę sytuację prof. Lew Starowicz, znany seksuolog.
W filmie "Inwazja" wypowiada się też m.in. Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy". – Po to się to robi, żeby oswoić z rzeczami, nietolerowanymi do tej pory. Żeby zaczęły być tolerowane rzeczy, które nie powinny być tolerowane (…) ostatnią rzeczą, o którą chodzi w tych marszach jest równość praw – tłumaczy dziennikarz.