Obowiązująca w Polsce cisza wyborcza oznacza zakaz agitacji oraz publikacji sondaży, także w Internecie. Złamanie przepisów zagrożone jest karą grzywny.
"Minister Dworczyk, Olga Semeniuk rozdający ulotki PiS tuż przy urnach do głosowania Chicago" – takie nagranie zamieścił jeden z użytkownikó Twittera. "Czy Państwowa Komisja Wyborcza to widzi?" – pyta oburzony poseł Platformy Obywatelskiej Arkadiusz Myrcha. Polityk zapomniał jednak, że cisza wyborcza nie obowiązuje na terenie Stanów Zjednoczonych. Oznacza to, że Dworczyk i Semeniuk nie złamali prawa.
Portal 300POLITYKA poprosił szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka o komentarz w tej sprawie. Jeden z najbliższych współpracowników Mateusza Morawieckiego w odpowiedzi przesłał do nas pismo z PKW, która wyjaśnia, że zakaz agitacji obowiązuje wyłącznie na terytorium Polski, natomiast nieprowadzenie agitacji wyborczej za granicą pozostaje wyłącznie w sferze szeroko rozumianej kultury politycznej – opisuje serwis.
"PKW zauważa przy tym, że zgodnie z Kodeksem wyborczym naruszenie ciszy wyborczej jest wykroczeniem, natomiast jak wynika z Kodeksu wykroczeń za wykroczenia odpowiada ten, kto popełnił wykroczenie na terytorium Rzeczypospolitej, jak również na polskim statku powietrznym lub wodnym. Należy jednocześnie zauważyć, że w trakcie głosowania za granicą, podobie jak w Polsce, obowiązuje zakaz prowadzenia agitacji wyborczej w lokalu wyborczym oraz na terenie budynku, w którym ten lokal się znajduje" – czytamy w piśmie podpisanym przez szefową Krajowego Biura Wyborczego Magadalenę Pietrzak.
Michał Dworczyk podkreślił w rozmowie z 300POLITYKĄ, że podróż do USA była sfinansowana ze środków prywatnych.
Czytaj też:
Widzisz nieprawidłowość podczas wyborów? Poinformuj RKWCzytaj też:
"Dzwonią od Wielkiej Brytanii po Estonię". Ogromne zainteresowanie wyborami w Polsce