Czy wyrzucenie z balkonu matki chorej na alzheimera może być uznane za akt miłości? Brytyjski sąd pokazał, że tak, nazywając zabójcę "oddanym synem". Tamtejsi pro-liferzy alarmują, że sądowa rewolucja w redefiniowaniu istoty człowieczeństwa to droga wiodąca wprost ku przepaści.
Robert Knight wyprowadził swoją matkę z jej pokoju na schody przeciwpożarowe na zewnątrz budynku. Rzecz działa się tuż przed zeszłorocznymi świętami Bożego Narodzenia w domu spokojnej starości Langley Lodge Care Home w hrabstwie Essex w południowo-wschodniej Anglii. 53-letni mężczyzna podszedł ze swoją chorą na alzheimera 79-letnią matką do barierki, posadził ją na poręczy, spojrzał jej w oczy, a następnie ją popchnął. June Knight spadła bezwładnie z wysokości czterech metrów, roztrzaskując głowę o beton. Kobieta zginęła na miejscu. Jej syn wrócił do środka, zszedł na recepcję i powiedział pracownikowi: „Zadzwoń na policję, właśnie zabiłem moją matkę”.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.