Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: To święto jest przypomnieniem sensu naszego życia

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: To święto jest przypomnieniem sensu naszego życia

Dodano: 
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Od tematów ostatecznych nie uciekniemy. I albo będziemy w stanie z nimi się zmierzyć czyniąc z rozłąki, lęku, ale też nadziei pewne wartości naszego życia, albo będziemy udawać, że tych tematów związanych z przemijaniem, śmiercią, nie ma, a one i tak nas przecież dosięgną – mówi portalowi DoRzeczy.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

Jakie jest znaczenie dzisiejszego święta?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Przede wszystkim to przypomnienie sensu naszego życia. Tego, o czym mówimy w jednej z prefacji mszalnych, że życie zmienia się, ale się nie kończy. To jest święto, które przypomina o sensie naszego życia i drodze do tego sensu. Jest nią odpowiedź na Boży plan dotyczący człowieka – plan świętości, plan życia uczciwego, sprawiedliwego, godnego. To jest uroczystość, która przypomina, że świętość jest wpisana w nasze życie. Gdy spoglądamy na biografie ludzi świętych, którzy żyli w różnych epokach, reprezentowali różne stany, to wielu czcimy w Kościele w sposób oficjalny, ale też wiele osób czcimy w sposób mniej oficjalny. To są choćby nasi rodzice, wychowawcy, nauczyciele, których wielu z nas uważa za ludzi świętych. Cała plejada ludzi, którzy przeżyli swoje życie godnie, uczciwie i przypominają nam piękno i sens ludzkiego życia.

Jak powinniśmy przeżywać ten dzień?

Poprzez refleksję, modlitwę, przypominanie sobie tych postaci. To najprostszy i chyba najmądrzejszy sposób przeżycia tego czasu.

W ostatnich latach – w Polsce trochę może mniej – można zauważyć banalizację tematu śmierci, ucieczkę od tego tematu w popkulturze, mediach?

To temat niezwykle ważny, frapujący i zarazem bardzo rozległy. Mówiąc w skrócie: w antropologii kultury jest pojęce Philippe’a Ariès o przejściu od śmierci oswojonej do śmierci zdziczałej. Kiedyś tematyka śmierci, umierania była tematyką podejmowaną w sposób poważny w literaturze. Przede wszystkim jednak była tematyką przeżywaną w sposób rodzinny, oswojony. Dziś temat umierania i śmierci został właściwie wypchnięty poza obrzeża życia domowego, rodzinnego. Człowiek często umiera poza rodziną, w szpitalu. Co powoduje, że ten temat staje się tematem niechcianym, niepopularnym, zupełnie niepodejmowanym. Na tym tle chciałbym jednak przypomnieć rok 2005 i odchodzenie świętego Jana Pawła II. To była ars moriendi, sztuka umierania rozegrana na oczach całego swiata. Pokazała nam, że można ten temat życia, przemijania, śmierci, nadziei, wieczności przeżywać w sposób zupełnie inny. To było wydarzenie w moim przekonaniu o charakterze wręcz głęboko kulturowym. No niestety wracamy do codzienności – banalizacji, trywializacji bądź przemilczania tych tematów. Ale oczywiście od nich nie uciekniemy. I albo będziemy w stanie z nimi się zmierzyć czyniąc z rozłąki, lęku, ale też nadziej pewne wartości naszego życia, albo będziemy udawać, że tych tematów związanych z przemijaniem, śmiercią, nie ma, a one i tak nas przecież dosięgną.

Czytaj też:
Modlitwa zamiast zniczy? Propozycja O. Kramera na Wszystkich Świętych
Czytaj też:
Znicze, podróże. Jutro Wszystkich Świętych a "Gazeta Wyborcza" w histerii

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także