31-letni Polak jest gwiazdą duńskiej ligi i jak sam podkreśla, w Danii czuje się bardzo dobrze. W programie "Po Gwizdku" opowiedział jednak o nieprzyjemnej sytuacji, która miała miejsce podczas gry w klubie Broendby IF.
Jak relacjonuje Wilczek, klub włączył się do akcji wspierającej środowiska LGBT, w związku z czym poproszono piłkarzy, by ci wyszli na boisko z tęczowymi opaskami. Pomysł ten nie spodobał się polskiemu piłkarzowi.
– W Danii ochrona homoseksualistów jest na poziomie wyższym niż w innych krajach. To jest zauważalne i często starają się narzucić ten ich styl. Nie każdemu to odpowiada. Ja nie lubię, jak mi się coś narzuca. Ja mam swoje poglądy. To nie znaczy, że kogoś lubię mniej lub bardziej – tłumaczył Wilczek w rozmowie ze Staszewskim. Jak podkreślił dalej piłkarz, w tym wypadku zrobił wyjątek i założył opaskę.
– Duńczycy akurat mają to, że jeżeli tego nie wykonasz, to zrobią z ciebie homofoba czy złą osobę. Uważają bowiem, że nie zgadzasz się z ich przekonaniami. W pewnym momencie właśnie próbowali mi coś narzucić. Nie do końca mi się to podobało. Chodziło o kolorowe opaski (...). Nie mam z tym problemu, ale nie lubię jak ktoś mi to narzuca – dodał sportowiec.
Czytaj też:
Żydowska organizacja doniosła na ojca Rydzyka. Kościół analizuje jego wypowiedzi