W rozmowie z Marcinem Fijołkiem Jarosław Gowin odnosi się do pomysłu Prawa i Sprawiedliwości dotyczącego przeprowadzenia wyborów majowych w zaplanowanym terminie jednak korespondencyjnie. Były wicepremier przyznaje, że nie mówi "nie" takiej formie ich przeprowadzenia, ale podkreśla, że ich przygotowanie wymaga kilku miesięcy, nie zaś kilku tygodni. – Obaj wiemy, że ustawa wróci z Senatu na początku maja. Pozostanie nam zaledwie kilka dni – wskazuje.
Lider Porozumienia podtrzymuje swoje stanowisku dotyczące daty wyborów. – Nie zgadzam się z utrzymaniem terminu 10 maja i stąd moja dymisja – wyjaśnia.
– Jednocześnie uważam, że Polska w tak dramatycznym kryzysie potrzebuje rządu większościowego. Gdybyśmy 6 kwietnia zagłosowali przeciwko tej ustawie, to zapewne jeszcze przed świętami mielibyśmy rząd mniejszościowy – na moment gigantycznego kryzysu epidemicznego i katastrofy gospodarczej nałożyłby się jeszcze kryzys polityczny – dodaje.
Gowin podkreśla, że sytuacja Polski, tak jak całego świata, jest dramatyczna. – Każdy polityk musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy w warunkach globalnej pandemii chce kierować się partykularnymi interesami, czy jednak potrafi się wznieść ponad nie i zbudować konsens konstytucyjny. Będę do końca namawiał do tego rozwiązania – zapowiada.
W rozmowie były wicepremier odnosi się również do swoich kontaktów z prezesem PiS. – Jesteśmy w częstym kontakcie. A na pewno przed ostatecznym głosowaniem na początku maja musimy odbyć zasadniczą, poważną rozmowę – przyznaje. Dopytywany, co zamierza mu wówczas powiedzieć, odpowiada że to "jak definiuje dobro Polski w tym dramatycznym momencie".
Czytaj też:
"Niektórzy boją się prezesa PiS, ale jak wkoło ludzie zaczną umierać...". Michał Wypij o wyborach prezydenckichCzytaj też:
"To jest szaleństwo, to nieetyczne i niemoralne". Stanowcza deklaracja prezesa 4F