Opowiem historię o długu publicznym, nazwijmy go dziś długiem kosmicznym. Można wysłać, nie, to nie farsa, za te pieniądze Polaka na Marsa.
Tak niemal 10 lat temu śpiewał w „Piosence o długu publicznym” DJ Funky Koval, wytykając rządowi Donalda Tuska, że zwiększył w swojej pierwszej kadencji zadłużenie Polski o 180 mld zł. Klip można znaleźć na YouTube i zobaczyć, że na dole kadru przez cały czas jego trwania mknie licznik. Na początku wskazując zero, na koniec trwającej blisko siedem minut piosenki sięga już 780 tys. zł. W roku powstania piosenki oficjalnie polski dług publiczny wynosił 771 mld zł, co oznaczało, że na każdego Polaka (przyjmując przybliżoną populację 38 mln) przypadało ok. 20,3 tys. zł. W 2018 r. dług publiczny przekraczał już bilion złotych (1034 mld zł), a więc każdy miałby do spłacenia ponad 27 tys. zł. Szykujmy się, że za moment licznik długu publicznego (dostępny pod adresem: www.dlugpubliczny.org.pl) przyspieszy jak ferrari testarossa, bo następstwem walki z kryzysem spowodowanym przez COVID-19 będzie ogromne zadłużanie się państw, czyli to, co ekonomiści nazywają luzowaniem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.