Wybory są zaplanowane na 10 maja. Ten termin budzi kontrowersje ze względu na epidemię koronawirusa. Opozycja konsekwentnie domaga się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i na tej podstawie przełożenia wyborów na termin późniejszy. Ustawa o głosowaniu korespondencyjnym jest obecnie w Senacie. O jej ostatecznym kształcie zdecyduje 7 maja Sejm. Plany PiS może pokrzyżować jednak Porozumienie Jarosława Gowina. Jak wynika bowiem z doniesień medialnych, większość posłów tego ugrupowania sprzeciwia się organizacji wyborów korespondencyjnych w maju.
Do kwestii terminu wyborów odniósł się dzisiaj na antenie Polsat News wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski. Jak przyznał polityk "spadają szanse, by wybory odbyły się 10 maja" – Najbardziej prawdopodobnym terminem jest 23 maja, ale mogą się one odbyć również 17 maja – stwierdził Karczewski.
Zapytany o powód przełożenia wyborów na późniejszą datę, wicemarszałek odpowiedział: "Okazało się, że jest za mało czasu. Pytanie o powody proszę kierować do ministra Sasina".
Karczewski poinformował także, że rząd nie bierze pod uwagę przyspieszonych wyborów parlamentarnych. – Chcemy zakończyć maraton wyborczy w Polsce – tłumaczył.
Czytaj też:
Awantura na Nowogrodzkiej, "Kaczyński się wściekł". Interweniował premier Morawiecki
Czytaj też:
"Wybory prezydenckie i parlamentarne za jednym zamachem?". Nowe doniesienia mediów