I jednak Małgorzata Kidawa-Błońska przestanie być kandydatem na prezydenta RP. Co to oznacza dla PO i samych wyborów w Polsce?
Prof. Antoni Dudek: Na razie jest nieoficjalna informacja o jej rezygnacji i zmianie kandydata. Należy poczekać na to, aż informacja ta się potwierdzi.
Wygląda na pewną, niepotwierdzone jest na razie nazwisko następcy, choć wiele wskazuje na to, że będzie to Rafał Trzaskowski?
O ile informacja o rezygnacji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nie jest jakimś specjalnym szokiem, tak ewentualny start Trzaskowskiego byłby bardzo dużym zaskoczeniem. W środę prezydent stolicy mówił bowiem, że na pewno nie wystartuje, że skupia się wyłącznie na Warszawie. Oczywiście ten start nie jest tu wykluczony, jednak kłóciłby się mocno z tą wcześniejszą wypowiedzią.
A co sama wymiana kandydata daje Platformie Obywatelskiej?
Na pewno sam pomysł wymiany kandydata jest logiczny. Małgorzata Kidawa-Błońska wyraźnie w kampanii wyborczej się pogubiła. I jeżeli nawet mocno poprawiłaby kampanię, to realnie mogłaby uzyskać nie cztery, a osiem proc. głosów. To z perspektywy PO byłaby katastrofa.
Wśród potencjalnych kandydatów padają nazwiska wspomnianego Trzaskowskiego, Donalda Tuska, Tomasza Grodzkiego…
Był jeszcze Radosław Sikorski, ale niechęć do niego akurat jest spora w samej PO. Natomiast wydaje mi się, że każdy z tych kandydatów miałby oczywiście szanse na dużo lepszy wynik niż Kidawa-Błońska, ale iluzoryczne na pokonanie prezydenta Andrzeja Dudy. Platforma, by wygrać, musiałaby dokonać czegoś niesztampowego.
To znaczy?
Wystawić takiego kandydata, którego nazwisko nie przychodzi nam dziś do głowy, a którego pojawienie się byłoby wielkim zaskoczeniem dla wszystkich. I byłoby w pewnym sensie wywróceniem stolika. Gdyby kandydatem został prof. Andrzej Zoll – o, to byłoby zaskoczenie. Jednocześnie od razu byłyby argumenty, że oto wybitny prawnik, z rodziny od pokoleń prawniczej związanej z Uniwersytetem Jagiellońskim. Do tego ekspert, na którego powoływał się Jarosław Gowin w dyskusji o zmianie konstytucji. Oczywiście przeszkodą byłby tu wiek profesora oraz pytanie, czy by w ogóle zechciał kandydować.
W jakiej sytuacji jest dziś Platforma Obywatelska, największa partia opozycyjna, która jednak jest zmuszona do wymiany kandydata na prezydenta?
Platforma Obywatelska jest dziś w sytuacji niezwykle trudnej. Być może wchodzi właśnie w największy kryzys w swojej historii. I odpowiedzialność za to ponosi jedna osoba – przewodniczący partii Borys Budka.
Dlaczego?
Otrzymał koło ratunkowe od Jarosława Gowina. Mógł zgodzić się na zmianę w Konstytucji i wydłużenie kadencji Andrzeja Dudy.
Ale to oznaczałoby właśnie wydłużenie kadencji urzędującego prezydenta, z przeciwnego obozu i to aż o dwa lata?
Owszem, kadencja byłaby wydłużona, ale za dwa lata kandydat Platformy miałby realną szansę na wygraną w wyborach prezydenckich. Można było też rozpocząć rozmowy i postawić jakieś inne warunku. A Borys Budka szansę dostał i bez żadnych wstępnych warunków odrzucił możliwość rozmów. To ogromny błąd, który dziś mści się na całej formacji.
Czytaj też:
Poseł PO: Elektorat chce walki. A nasz elektorat poczuł się osierocony
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.