Wyrok w sprawie nielegalnego pochówku Piotra Woźniaka-Staraka miał zapaść 12 sierpnia. Policja wnosiła o ukaranie Mirosława S., brata matki producenta, mandatem w wysokości 500 zł, choć maksymalna kara to aż 5 tys. złotych. Mężczyzna wnosił o uniewinnienie. Decyzja sądu miała zakończyć zamieszanie związane z tą sprawą. Tak się jednak nie stało.
Z informacji uzyskanych w sądzie przez "Super Express" wynika, że wyrok nie zapadł, a przewód został otwarty ponownie. W sprawie pojawiły się bowiem nowe okoliczności.
– W prokuraturze toczy się postępowanie w sprawie z art. 90. prawa budowlanego. Prokurator w tamtym postępowaniu poprosił o opinię, która ma wyjaśnić, czy miejsce, w którym spoczęła urna z prochami pana Piotra Woźniaka-Staraka, to katakumby czy też grób murowany. To może mieć znaczenie przy ustaleniu, czy mamy do czynienia z czynem zabronionym. Poczekamy, aż będzie można zapoznać się z treścią opinii – przekazano gazecie.
Opinia w tej sprawie ma zostać sporządzona na początku września.
Piotr Woźniak-Starak zginął 18 sierpnia 2019 roku. Producent filmowy pływał na jeziorze Kisajno motorówką wraz ze znajomą. Oboje wypadli z niej w skutek niefortunnego manewru. Kobieta zdołała dopłynąć do brzegu, ale Woźniak-Starak wpadł pod silnik motorówki i zginął na miejscu. Miał 39 lat.
Pogrzeb producenta odbył się pod koniec sierpnia, na prywatnej posesji na Mazurach, należącej do matki i ojczyma zmarłego. Pochówek od początku budził jednak kontrowersje.
Czytaj też:
Kara za nielegalny pochówek Woźniaka-Staraka. Ujawniono szczegóły sprawy