W trakcie zakończonego dzisiaj unijnego szczytu, liderzy osiągnęli porozumienie w sprawie nowego budżetu UE na lata 2021–2027 i funduszu odbudowy. Rozmawiano także o kwestii zmian klimatycznych i ustalono m.in. cel redukcji gazów cieplarnianych z 40 proc. do 55 proc. do 2030 roku.
Ustalenia ze szczytu podsumował niechętny koalicji rządzącej prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
"Rząd wrócił z Brukseli na 2 tarczach. Pierwsza to regulacje dot. praworządność, które mimo kilkutygodniowej szarży i tak wejdą w życie. Druga - ustalenia dot. neutralności klimatycznej. Wyśrubowane, a dodatkowo pozbawione ważnych gwarancji dla Polski. A kto płaci? Pan i Pani..." – tłumaczy polityk na Twitterze.
Innego zdania jest jednak europosłanka Zielonych Sylwia Spurek, która tłumaczy Trzaskowskiemu, że wyznaczone cele są niewystarczające.
„Wcale nie są wyśrubowane, biorąc pod uwagę katastrofę klimatyczną. Optymalny cel to 70 proc. I czekamy na wyśrubowane i głębokie reformy w energetyce i rolnictwie. Bo każdy dzień odkładania decyzji sprawia, że na gwarancje i osłony braknie nam czasu”... – podkreśla Spurek we wpisie.
Czytaj też:
Unijne pieniądze powiązane z praworządnością? Ten sondaż nie zostawia wątpliwości