Na początku rozmowy wiceminister Spraw Zagranicznych odniósł się do komentarza Departamentu Stanów ws. próby wprowadzenia podatku od mediów.
– Rozumiem, że mogą być inne rozumienia i próba realizacji także interesów amerykańskich gigantów, amerykańskich firm. Dyplomacja również ma takie zadania. My też wspieramy polskie firmy w ich funkcjonowaniu za granicą, ale nie może się to odbywać z pominięciem regulacji prawnych, w formule jakichś prób zmiany podejścia danego państwa. Polska ma tutaj prawo do regulowania tego. (...) Kanałami dyplomatycznymi nie otrzymałem żadnych obiekcji Waszyngtonu. Jeśli one będą się pojawiać w naszych bezpośrednich rozmowach, będziemy starali tłumaczyć się całościowy kontekst – powiedział Marcin Przydacz.
– Nie powinniśmy się niepokoić. Relacje ze Stanami Zjednoczonymi oparte są przede wszystkim o nasze wspólne interesy, naszą wspólną percepcję wyzwań i zagrożeń - ale jak to między sojusznikami - może dochodzić do różnego rodzaju dyskusji czy innego rozumienia pewnych tematów – mówił wiceszef MSZ.
– Sprawa zarzutów wobec liderki Strajku Kobiet jest sprawą natury czysto prawnej, zupełnie pozbawionej kontekstu politycznego. Zupełnie nie widzę tutaj żadnych podstaw do obaw. Z kolei kwestia podatku medialnego to kwestia natury finansowej. Jesteśmy w trudnym czasie pandemii. Należy dzielić się przychodami. Wiemy, że większość rzeczy życia publicznego przeniosła się do Internetu, z tym także reklamy. Jesteśmy otwarci na dialog, a jeśli Komisja Spraw Zagranicznych Stanów Zjednoczonych chciałaby zgłębić swoją wiedzę na temat tych rozwiązań, to z całą pewnością taką wiedzę możemy przekazać –stwierdził Gość Poranka „Siódma9”.
Czytaj też:
Müller o podatku od reklam: Dało się go przygotować lepiejCzytaj też:
"Dziennikarze na marnych umowach zapędzeni do obrony cudzych pieniędzy". Mocny wpis TerleckiegoCzytaj też:
Czarzasty: PiS robi to specjalnie. Żebyście ich całowali po rękach