Zostało zawarte porozumienie PiS i Lewicy ws. Funduszu Odbudowy. Czy to oznacza, że należy się cieszyć, że ten fundusz zostanie przyjęty, czy martwić, że złamana jest jedność opozycji, a może też to wstęp do nowego trwałego sojuszu partii rządzącej z formacjami lewicowymi?
Prof. Ryszard Bugaj: Bez wątpienia Czarzasty i koledzy złamali jedność opozycji, ale też uważam, że zrobili dobrze. Przy wszelkich uwagach wobec ustawy o zasobach własnych – pamiętać należy choćby o tym, że to nie będą pieniądze darowane, ale pożyczone, które trzeba będzie oddać – ta ustawa jest potrzebna. Chodzi o pomoc nie tyle nam, co krajom Południa, przede wszystkim Włochom i Hiszpanii, ale też Grecji. Fatalnie byłoby, gdyby to Polska wyłamała się z tej pomocy. I w kwestii naszego wizerunku w Europie byłoby to druzgocące. Natomiast nie sądzę też, by to był jakiś daleko idący sojusz PiS z Lewicą. Także dlatego, że nie uważam, aby realne były zapowiedzi rozpadu Zjednoczonej Prawicy. Moim zdaniem ta koalicja się nie rozpadnie.
A co to porozumienie oznacza dla opozycji?
Tu jest druga strona medalu – faktycznie tzw. Lewica zawarła porozumienie z PiS, co dla demokratycznej opozycji stanowi problem. Stawia w niezwykle trudnym położeniu Koalicję Obywatelską, która będzie musiała stanąć przed dylematem – głosować razem z PiS, czy odrzucić Fundusz Odbudowy. Podobne dylematy może mieć PSL. Był to bardzo poważny cios w jedność opozycji, którą po tym, co się stało będzie bardzo trudno zbudować.
A może zbudowane będzie coś innego – ścisła współpraca PiS z Lewicą i koalicja rządowa w przyszłości?
Nie, nie sądzę, by poszło to aż tak daleko. Wydaje mi się, że raczej będą tu zawierane doraźne sojusze, przy poszczególnych głosowaniach.
Jednak warto przypomnieć, że te różnice elektoratów mogą być paradoksalnie argumentem za koalicją. Przypomnijmy, że PSL i PO swego czasu mocno się nawzajem krytykowały, reprezentują różne elektoraty, ale współpracowały w koalicji osiem lat. I dzięki zróżnicowanym elektoratom nie było ryzyka, że wyborcy jednej partii przejdą do drugiej. PiS z lewicą mają całkowicie inne elektoraty, które różni stosunek do Kościoła i do przeszłości, ale też mają podobny program socjalny, a w mediach koalicję kiedyś tworzyły. Idealne warunki, by tworzyć koalicję rządzącą?
Nie lekceważę żadnego z powyższych argumentów. W mediach koalicja działała nawet całkiem długo. Jednak pamiętajmy, kto wprowadzał podatek liniowy dla przedsiębiorców, kto likwidował resztki samorządu pracowniczego – robiło to SLD. Choć oczywiście – mody się zmieniają i być może lewica będzie dziś bardziej skora do realizowania programu socjalnego. I może wtedy życzliwiej spojrzeć na współpracę z PiS. Choć mimo wszystko nie sądzę, by poszło to tak daleko, aby powstała koalicja rządowa, czy nawet jakaś trwała współpraca. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się doraźne dogadywanie się tych dwóch ugrupowań, porozumienia w konkretnych sprawach.
Czytaj też:
Wielowieyska: Kaczyński rozegrał opozycję