Podczas wtorkowej konferencji prasowej premier Morawiecki poinformował o przyjęciu przez rząd dyrektywy o środkach własnych. Teraz dokument trafi do parlamentu. Wcześniej, podczas spotkania w Sejmie, zgodził się na włączenie do KPO postulatów Lewicy. To m. in. budowa 75 tys. tanich mieszkań na wynajem oraz przeznaczenie 2,2 mld złotych na szpitale powiatowe.
"Dorzuciłabym jeszcze Niderlandy"
Kwestię politycznych sporów wokół KPO poruszyła w swoim tekście publicystka "Gazety Wyborczej". Dominika Wielowieyska wprost pisze, że zwycięzcą całej sytuacji jest Jarosław Kaczyński.
"KPO nie jest zatwierdzany w Sejmie. Posłowie głosują natomiast za ustawą ratyfikującą umowę związaną z Funduszem Odbudowy. PiS nie ma tu większości, bo Solidarna Polska chce głosować przeciw. Wobec tego PO i PSL chciały – w zamian za głosowanie za – postawić warunki rządowi w sprawie kontroli tych wydatków. Tak aby Fundusz nie stał się funduszem wyborczym PiS, np. by nie omijał szerokim łukiem miejscowości, w których rządzi opozycja. Lewica najpierw głosiła, że opozycja i tak nic nie może, więc nie ma sensu stawiać warunków. Potem niektórzy jej politycy stwierdzili, że jednak nie mogą tak za darmo ratować rządu PiS. A na koniec zgodzili się na spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim, po którym ogłosili, że szef rządu zgodził się na ich warunki dotyczące Krajowego Planu Odbudowy. Na miejscu Morawieckiego też bym się na wszystko zgodziła, dorzuciłabym jeszcze Niderlandy" – stwierdza publicystka w komentarzu opublikowanym na stronie Wyborcza.pl.
Wielowieyska podkreśla: "Gdy już Lewica obieca, że uratuje rząd PiS przed porażką, a ratyfikacja umowy przebiegnie po myśli PiS, to wtedy Morawiecki może spokojnie zrobić z pieniędzmi, co tylko zechce".
Front opozycji demokratycznej
Według komentatorki, opozycji straciła szansę wpływania na to, jak będą wydatkowane środki z KPO.
"Jedyną szansą na wynegocjowanie realnej kontroli nad wydawaniem unijnych pieniędzy był wspólny front opozycji demokratycznej: Lewica, posłowie od Szymona Hołowni, PSL i PO. Taka koalicja powinna się domagać dwóch rzeczy: uchwalenia senackiego projektu ustawy o Agencji Spójności i Rozwoju oraz przystąpienia Polski do Prokuratury Europejskiej, przed czym PiS broni się rękami i nogami. Ale wspólnego frontu opozycji nie ma" – podkreśla Dominika Wielowieyska.
"Lewica jest wewnętrznie podzielona. Środowisko Razem nie znosi Platformy Obywatelskiej. Niektórzy liderzy Lewicy myślą, że skoro notowania PO spadają i Szymon Hołownia goni ją w sondażach, to i oni na tych spadających notowaniach Platformy mogą się pożywić. I zaprezentują się jako konstruktywna opozycja. Takie ich dobre prawo, ale przynajmniej nie udawajmy, że ktoś coś ugrał. Tu chodzi tylko o rywalizację pomiędzy partiami opozycyjnymi" – wskazuje publicystka konkludując, że jedynym wygranym jest prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Czytaj też:
Włochy przegłosowały Fundusz OdbudowyCzytaj też:
Sienkiewicz: Rząd unika tego jak ognia, a Lewica ich z tego zwalnia