PIÓRKIEM I PAZURKIEM | Małgośka – mówią mi – przywieź trochę słońca z Hiszpanii i dobre wino. Wino to ja umiem spakować w folię bąbelkową, ale przemyt klimatu w walizce jakoś nigdy mi nie wychodzi.
Sforsowałam wreszcie graniczny kordon sanitarny, co wcale nie było łatwe, bo chiński wynalazek z koronką długo złomuje się w nosie i uniemożliwia to, czym tak szczyci się UE: „swobodny przepływ osób”. Jeśli tylko test PCR okaże się zbyt czuły, to trzeba odsiedzieć ponownie wyrok w izolacji i odbierać telefony od wojska i sanepidu, co za trzecim razem już trąci nudą. Ale udało się: oto ląduję w Madrycie i choć już wydawało mi się, że wszystko w Hiszpanii mnie spotkało, to odkrywam nowe fenomeny.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.