Publicysta "Do Rzeczy" Tomasz Terlikowski odniósł się do ostatnich wydarzeń, które miały miejsce w Ełku. Jak sam stwierdza – jest Polakiem, katolikiem i uwielbia kebab. „Jadłem go w muzułmańskich i chrześcijańskich lokalach w Ziemi Świętej, ale zajadałem się nim także - w nieco innym wydaniu - w krajach bałkańskich. I nie zamierzam z niego rezygnować w Polsce (...) szczególnie, że wspieram ludzi ciężko pracujących, którzy wchodzą w naszą polską rzeczywistość i wzbogacają ją, a nie wyciągają rękę po socjal" – czytamy.
Terlikowski uważa jednak, że "obarczanie winą czy mszczenie się za zbrodnię" w Ełku, to "głupota i skandal", ponieważ "służy to jedynie lewicy, która otrzymuje mocny dowód na to, że w Polsce rzeczywiście jest jakiś problem z rasizmem i nacjonalizmem, że jako Polacy mamy fobię antyimigrancją, i że w związku z tym trzeba nieustannie walczyć z tymi zagrożeniami".
„Jest to skandal także dlatego, że uderza on w ludzi, którzy ciężko w Polsce pracują (praca w budce czy restauracji z kebabami to ciężka, wielogodzinna harówka), płacą podatki i nie wyciągają po nic ręki. Ogromna większość z nich uczy się, wcześniej czy później, języka polskiego, a nawet integruje. Takich ludzi trzeba szanować, a nie mazać sprejem napisy na ich własności. Tego typu zachowania nie mają nic wspólnego z patriotyzmem, bohaterstwem czy walką o cywilizacją łacińską, a są zwyczajnym chuligaństwem, zachowaniem dziczy, która - z niewiadomych przyczyn - przypisuje sobie miano obrońców cywilizacji. I wreszcie kwestia ostatnia. Polskość zawsze była otwarta na inne nacje, wyznania, religie” – pisze Terlikowski.