Opłata reprograficzna ma obciążyć producentów elektroniki dodatkowym około 4 proc. podatkiem od każdego urządzenia, by wspomóc artystów. Pomysł nowej daniny budzi olbrzymi sprzeciw części opinii publicznej, wywołuje liczne kontrowersje i szeroką dyskusję. Okazuje się jednak, że opłata reprograficzna może zostać wprowadzona w okrojonej formie, lub wcale nie zaistnieć.
Nie ma jednomyślności ws. opłaty reprograficznej
Jak donosi „Rzeczpospolita”, Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu coraz bardziej wycofuje się z pierwotnej formy projektu opłaty reprograficznej. Postulat obciążenia producentów sprzętu elektronicznego negatywnie ocenia również Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, które przedstawiło swoje wątpliwości.
W pierwotnej wersji projektu opłata, którą objęci zostaliby producenci sprzętu elektronicznego, miała wynieść maksymalnie 4 proc. od ceny sklepowej każdego urządzenia. Dzięki zdecydowanej reakcji firm wytwarzających sprzęt udało się doprowadzić do wycofania z listy smartfonów – najczęściej kupowanych urządzeń.
Początkowo pomysłodawca projektu, czyli Ministerstwo Kultury, zapewniało, że ceny sprzętów elektronicznych nie wzrosną. Według informacji „Rz” rząd zaczyna się jednak przychylać się do argumentów, że ceny pójdą w górę, ponieważ producenci przeniosą koszty nowej opłaty na konsumentów.
Opinię producentów w tym zakresie poparło Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, uznając zmiany w prawie prasowych za nieuzasadnione.
Resort Kultury wycofa się z projektu?
Wszystko wskazuje na to, że resort kultury zrozumiał, że istnieje obawa wzrostu cen, szczególnie komputerów osobistych i tabletów. Na sprzęty te szczególnie duży popyt był w trakcie epidemii, z uwagi na zwiększone zapotrzebowanie na pracę i naukę w trybie zdalnym.
„Ten problem jest szczególnie istotny z punktu widzenia epidemii, która spowodowała, że praca czy nauka odbywa się na odległość, a komputery i tablety są niezbędnymi urządzeniami do prawidłowego przebiegu kształcenia” – pisze ministerstwo w swojej opinii.
Czytaj też:
Absolutnie nadzwyczajna kasta artystów zawodowychCzytaj też:
ZAiKS i opłata reprograficzna. O co naprawdę toczy się gra?