Discovery opublikowało w czwartek komunikat, w którym podkreśla, że "przez lata obecny rząd Polski brał na cel TVN w dyskryminujący sposób" i było to częścią "szerszego ataku na niezależne media" oraz "bezpośrednim naruszeniem legalnej ochrony dotyczącej wolności wypowiedzi".
Koncern przekazał, że o swoich krokach prawnych powiadomił polskie władze. "Zawiadomienie o sporze zostało przesłane prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Discovery nadal dąży do pozytywnego rozwiązania tej sytuacji, ale jeśli to się nie powiedzie, zamierza wszcząć postępowanie arbitrażowe zgodnie z art. IX ust. 3 Traktatu i dochodzić pełnego odszkodowania za naruszenia Polski" – czytamy w oświadczeniu.
Discovery wyceniło swoje inwestycje
"Dziennik Gazeta Prawna" dotarł do szczegółów roszczeń Discovery. Zawiadomienie trafiło wczoraj m.in. do prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego, a także do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Liczy kilkadziesiąt stron i to przede wszystkim to “wywód prawniczy” uzasadniający, dlaczego Discovery czuje się poszkodowane.
– Teraz trwa oczekiwanie na ruch ze strony rządu, a ten – zgodnie z umową dwustronną ze Stanami Zjednoczonymi – ma pół roku na udzielenie odpowiedzi. Strona amerykańska traktuje ten czas jako okres na “polubowne załatwienie sprawy”. Oczywiście odpowiedzi od rządu może nie być albo może być konfrontacyjna, ale wtedy czeka nas międzynarodowy arbitraż i potencjalnie wysokie roszczenia ze strony spółki – tłumaczy informator "DGP".
W zawiadomieniu pada konkretna kwota – 3 mld dolarów. Na tyle koncern szacuje wartość swoich inwestycji w Polsce. Na tym etapie nikt oficjalnie nie wychodzi z roszczeniami. Szacowanie wysokości poniesionych szkód przez danego inwestora dokonuje się na ostatnim etapie procedury.
Kwota pojawia się nieprzypadkowo?
– To może sugerować, z jaką kwotą potencjalnych roszczeń Polska może mieć do czynienia, jeśli dojdzie do arbitrażu. Ostateczną kwotę trudno oszacować. Przykładowo, jeśli Discovery w ciągu 7 miesięcy zdecyduje się sprzedać część udziałów, to kupca może właściwie nie być w tak krótkim czasie lub znajdzie się taki, który kupi to po zaniżonej wycenie. Wtedy wysokością szkody będzie zapewne różnica między uzyskaną kwotą a faktyczną wartością spółki – wskazuje rozmówca "DGP".
Czytaj też:
"Tę opowieść trzeba włożyć między bajki". Gmyz o amerykańskich sankcjach za "lex TVN"