Biden wygłosił przemówienie w Białym Domu kilka godzin po tym, jak na lotnisku w Afganistanie doszło do dwóch eksplozji, w których zginęło co najmniej 85 osób, w tym 13 amerykańskich żołnierzy. Reuters podkreśla, że był to najkrwawszy dzień dla sił USA od dekady.
– Nie wybaczymy, nie zapomnimy, dorwiemy was i zmusimy was, byście za to zapłacili – oświadczył Biden. Prezydent USA polecił dowódcom wojskowym przygotowanie planu uderzenia odwetowego wobec przywódców Państwa Islamskiego, ponieważ to ta organizacja terrorystyczna przyznała się do przeprowadzenia zamachu w Kabulu.
Biden zapowiedział jednocześnie, że amerykańska akcja ewakuacyjna z Afganistanu będzie kontynuowana. – Nie damy się odstraszyć terrorystom, nie pozwolimy im przerwać naszej misji. Będziemy kontynuować ewakuację – podkreślił.
31 sierpnia definitywny koniec
Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki powiedziała dziennikarzom, że Biden trzyma się terminu wycofania sił amerykańskich z Afganistanu do 31 sierpnia, tłumacząc, że robi to za radą doradców wojskowych zaniepokojonych kolejnymi atakami.
Psaki przekonywała, że prezydent USA pracuje nad tym, aby do wtorku wydostać stamtąd każdego Amerykanina. – Nasze zobowiązanie wobec nich się nie kończy – powiedziała rzeczniczka. Jak dodała, Stany Zjednoczone mają "ogromny wpływ" – w tym ekonomiczny – na talibów, którzy podlegają sankcjom nałożonym przez USA i ONZ.
Żołnierzy, którzy zginęli w zamachu, Biden nazwał bohaterami. Polecił też opuszczenie flag w Białym Domu i budynkach publicznych w całym kraju do połowy masztu.
Czytaj też:
Afgańska lekcja dla PolskiCzytaj też:
Ewakuacja Polaków. "Pojawiają się informacje o możliwych zamachach"