Zdaniem byłego szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego sprawa jest nadal otwarta. – Moim zdaniem Polska nie musi płacić KE. Cała procedura odwoławcza nie została jeszcze zakończona. Po drugie jest ciągle jeszcze możliwość podjęcia tej politycznej ścieżki rozwiązania sporu z Czechami. Lada chwila tam będą wybory, partia ANO premiera Babisza je zapewne przegra – wskazuje europoseł w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Waszczykowski zaznacza, że trzeba doprowadzić do rozprawy przed TSUE i przedstawić tam rzeczowe argumenty. – Finansowe, klimatyczne, ekologiczne skutki zawieszenia pracy tej kopalni. Doprowadzić do tego, żeby te wszystkie argumenty zostały wzięte pod uwagę – do tej pory to się nie stało – tłumaczy polityk.
"Prawny lobbing"
Zdaniem rozmówcy wPolityce.pl, "trzeba wywrzeć prawny lobbing na TSUE". – Co to znaczy, że nasze argumenty nie są brane pod uwagę? Muszą być. Przecież chodzi o naszą jedną kopalnię, a wokół nas jest pięć kopalni niemieckich i jeszcze parę czeskich. To nie jest tak, że jedna kopalnia doprowadza do jakiejś katastrofy ekologicznej. To wszystko wymaga kompleksowego pokazania – kokluduje Witold Waszczykowski.
TSUE nakłada kary finansowe na Polskę
W poniedziałek TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.
– Decyzja TSUE ws. nałożenia kar za Turów jest skrajnie agresywna i szkodliwa – powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej we wtorek. Wcześniej rzecznik polskiego rządu przekazał w komunikacie, że działalność Turowa nie zostanie zawieszona.
Czytaj też:
Czeka nas zawieszenie grupy V4? "Rząd Czech działa zupełnie odwrotnie"Czytaj też:
Kończy się rozbiórka niepotrzebnych elementów węglowej Elektrowni C w Ostrołęce