Po wypadku, w którym ucierpieli szefowa rządu i funkcjonariusz BOR, wielu przedstawicieli życia publicznego szybko pokazało, że brakuje im elementarnej przyzwoitości. Kiedy jeszcze nie było wiadomo na ile poważne są skutki piątkowego zdarzenia, na portalach społecznościowych pojawiła się fala żartów. Od przedstawicieli tej "elity" nie chciała odstawać znana feministka prof. Magdalena Środa, dla której wypadek stał się okazją do drwin. Odniosła się do niego w ostatnim wpisie na portalu społecznościowym.
"Wypadek pani premier zadarzył się w miesięcznicę smoleńską i w kilka dni po tygodnicy wypadku ministra Maciarewicza. Nie wiem jak to się miało do kwartalnicy oponowego wypadku prezydenta ale dzięki ministrowi Błaszczakowi wiem, że nic nie jest bez znaczenia. Ponoć kierowca cinquecento przyznał się juz do zamachu smoleńskiego i przdziurawienia opony prezydenta, jeszcze nad nim pracują by szczerze wyznał jak udało mu się zmontować spisek przeciwko Maciarewiczowi (na szczęście z panem ministrem nie było tego feralnego dnia Misia, jechał inną limuzyną co uratowało mu życie i ciało)" – czytamy w poście (pisownia oryginalna - red.).
Środa dodaje, że "ubolewając nad ohydą tego zamachu i ranami pani premier" chce tylko zapytać, dlaczego w drogę do domu Beata Szydło udawała się służbowym samochodem, i to "z całą kawalkadą rycerzy, jak w czasach feudalnych". "Czy korzystanie ze środków publicznej komunikacji jest dla tej władzy jakiś dyshonorem, nieprawidłowością?" – pyta feministka. Jak dodaje, zgodność czy niezgodność z przepisami jej nie interesuje, bo PiS i tak robi z nimi co chce. "Tym niemniej w wielu demokratycznych krajach premierzy korzystają z metra i pociągów. Czy u nas nie ma pociągów? Ale na pewno w tamtą stronę (do Częstochowy) są pielgrzymki. Pani Premier mogłaby się z nimi zabrać... one blokują całą jezdnię i nie ma mowy o wypadkach" – kończy Środa.
Do jej wpisu odniósł się w mocnych słowach dziennikarz "Rzeczpospolitej" Michał Szułdrzyński.