Resortowe dwójmyślenie
  • Marek MagierowskiAutor:Marek Magierowski

Resortowe dwójmyślenie

Dodano:   /  Zmieniono: 

Marek Magierowski

Grzebanie w życiorysach polityków i dziennikarzy oraz doszukiwanie się wpływu rodziców czy dziadków na obecne poglądy synów, córek oraz wnucząt jest czymś niegodnym. Nie ma bowiem żadnego znaczenia, czy ktoś wywodzi się z domu komunistycznego czy niepodległościowego, czy na ścianie wieszał portrety Lenina czy Piłsudskiego, czy śpiewał kolędy czy Międzynarodówkę, czy miał tatusia w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego czy w Narodowych Siłach Zbrojnych.

Każdy odpowiada wyłącznie za swoje czyny, za swoje słowa, za swoje życie. Czy zatem Małgorzata Kidawa-Błońska powinna powtarzać, że jest prawnuczką prezydenta Stanisława Wojciechowskiego i premiera Władysława Grabskiego, o czym informuje m.in. na swojej prywatnej stronie internetowej? I czy powinni o tym wspominać dziennikarze? (fragment wywiadu dla "Twojego Stylu": "Dziennikarze często mnie pytają, jak to jest być prawnuczką prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego oraz premiera Władysława Grabskiego. Dużo o nich w dzieciństwie słyszałam, ale bardziej w kontekście tego, komu pomogli, co zrobili dobrego dla Polski").

Czy powinniśmy się pochylać nad faktem, iż europosłanka Róża Thun to córka śp. Jacka Woźniakowskiego, wybitnego skądinąd krakowskiego intelektualisty? (fragment wywiadu dla portalu Myśl.pl: "Mój ojciec, prof. Ja­cek Woźniakowski (...), wpoił nam olbrzymią odpo­wiedzialność za otaczający nas świat i jego najpiękniej­szy element – środowisko naturalne. (...) Miłość do natury i jej ochrona w naszej rodziny nigdy nie były sprawą modnego trendu lecz stałym ele­mentem wychowania").

Czy wreszcie prezydent RP nie powinien jednak zmienić notki na swojej oficjalnej stronie internetowej, zaczynającej się od słów: "Bronisław Komorowski, urodzony 4 czerwca 1952 roku w Obornikach Śląskich k. Wrocławia, w rodzinie inteligenckiej o silnych tradycjach ziemiańskich i niepodległościowych"?

Czyż nie znajdziemy pisarzy, aktorów, reżyserów, którzy w przeszłości, gdy mogło im to pomóc w karierze, ochoczo powoływali się na "ojca w AK", "wujka zabitego w Katyniu", "pradziadka wywiezionego na Sybir", a dziś równie ochoczo oburzają się na tych, którzy nikczemnie "grzebią w życiorysach" i "szargają pamięć?".

Okazuje się, że jedni rodzice swoim dzieciom "wpajali" wszystko, a inni rodzice "nie wpajali" absolutnie nic. Jeżeli nie ma znaczenia, iż ojciec Iksa był ubekiem, to jakie znaczenie ma fakt, iż ojciec Igreka walczył w Powstaniu Warszawskim?

Czytaj także