Jak wskazuje autor artykułu Grzegorz Majchrzak, płk. Ryszard Iwaniec, który prowadził rozmowy z Wałęsą, miał go poznać jako człowieka szczególnie zatroskanego losem Solidarności i żyjącego w przeświadczeniu, że pełni dziejową misję kierując ruchem „S”. Rozmowy pochodzą z okresu internowania Wałęsy, a sam Iwaniec był bezpośrednio oddelegowany do tego działania przez Wojciecha Jaruzelskiego, ówczesnego premiera. Tym samym, Iwaniec stał się kanałem kontaktowym z Wałęsą, niezależnym od szefa partii Stanisława Kani.
W artykule czytamy, że Wałęsa podczas rozmów z płk. Iwańcem sprawiał wrażenie niezwykle pewnego siebie, „wodza, który właśnie kończy zwycięską wojnę”. Wałęsa miał wykorzystywać również te spotkania do swego rodzaju negocjacji ze stroną rządową. Miał zgłaszać wiele propozycji korzystnie wpływających na Solidarność, która miałaby wrócić do kształtu sprzed stanu wojennego. Późniejszy prezydent miał także domagać się uwolnienia wszystkich opozycjonistów, którzy trafili do ośrodków odosobnienia. Na Wałęsie wrażenie miały robić także rozmowy między episkopatem a stroną rządzącą. Nie mógł się również pogodzić z wydarzeniami w kopalni „Wujek”.
Relacje z rozmów między Lechem Wałęsą a płk. Ryszardem Iwańcem skomentowała dla portalu tvp.info działaczka opozycji antykomunistycznej Joanna Duda-Gwiazda, która powiedziała, że lider Solidarności był zdrajcą. Wałęsa był zdrajcą. Jeżeli ktoś chce mu wierzyć, nie będzie potrzebował żadnych raportów. Pamiętam, jak podczas jego pobytu w Arłamowie, przyszedł do mnie kolega z Solidarności i mówił, że Lech Wałęsa czuje się tam samotny, nie pozwalają mu się widywać z kolegami. Ja bym wtedy podpisała każdą petycję, żeby go przenieśli do kolegów na Mokotów albo innego więzienia gdzie byli okropnie traktowani – powiedziała w rozmowie z tvp.info.
Czytaj też:
Wałęsa twierdzi, że miał zostać zamordowany. Zabójcę podjął kawą i papierosem