Już drugi w ostatnim czasie członek Partii Demokratycznej wyłamał spod odgórnej i totalnej narracji sytuującej wszystkich jej polityków na pozycji „pro-choice” (zwolenników „prawa” do zabijania dzieci nienarodzonych). Wcześniej pisaliśmy o byłym wieloletnim członku Kongresu, Danie Lipinskim, który utracił posadę, ponieważ odmówił przyjęcia proaborcyjnego stanowiska. Teraz po stronie życia opowiedział się komisarzem hrabstwa Morristown w stanie New Jersey, Aaron Oliver.
„Jego koledzy Demokraci nazywają go zdrajcą (i gorzej), a przywódcy partii naciskają, by zrezygnował” – czytamy o polityku w Catholic News Agency (CNA). Aaron Oliver sam o sobie mówi, że jest „lojalnym, dożywotnim Demokratą”, jednak jego „winą” w oczach kolegów z partii jest fakt, iż opowiada się za ochroną życia poczętego.
Pro-choice podstawą świata „wartości” Partii Demokratycznej
Bycie pro-choice tak bardzo weszło w skład fundamentalnych „wartości” Partii Demokratycznej, szczególnie za prezydentury Joe Bidena i przewodnictwa Nancy Pelosi w Izbie Reprezentantów (oboje określają się jako „gorliwi katolicy”), że przyznanie się przez Olivera do poglądów pro-life zostało określone jako „zdrada”, choć poza tym polityk deklaruje się jako homoseksualista i zagorzały Demokrata.
Jego postawa spotkała się z krytyką proaborcyjnej grupy NJ11th for Change, która wycofała swoje poparcie dla jego kandydatury na komisarza. „Biorąc pod uwagę odkrycie, że stanowisko Olivera jest dalekie od tego, co większość z nas uznałaby za «prokobiece» lub «feministyczne», jesteśmy głęboko przekonani, że dalsze popieranie tego kandydata byłoby zdradą wartości naszych członków, które są i są zawsze był zdecydowanie za wyborem” – oświadczyli działacze.
Wspieranie aborcji obowiązkiem demokratycznych polityków
Z kolei lokalny Komitet Demokratyczny wezwał go do rezygnacji z pełnionej funkcji w samorządzie, stwierdzając, że „obowiązkiem [struktur partyjnych] jest wybór przedstawicieli i liderów partii, którzy będą wspierać, chronienie i rozszerzanie sprawiedliwego i wysokiej jakości dostępu do praw reprodukcyjnych w New Jersey i pomaganie w urzeczywistnieniu tego dla każdego Amerykanina”.
Sam Aaron Oliver zwraca uwagę, że środowisko znało jego stanowisko w sprawie aborcji, a ponadto kwestie te nie należą do kompetencji władz hrabstwa. „Szczerze mówiąc, wielu z nas ma dość bycia zastraszanymi i marginalizowanymi z powodu kwestii sumienia, za obronę konsekwentnej etyki życiowej… i nie chcemy już tego znosić” – podkreślił polityk.
Czytaj też:
Aborcja to akt "miłości i godności". Protestancka sekta w USA w walce o "prawo wyboru"Czytaj też:
Aborcja bez lekarza? "Katolicki" gubernator popiera rozszerzenie "praw reprodukcyjnych"Czytaj też:
Pozew Bidena oddalony. Ale walka o prawo pro-life w Teksasie trwa