Na wstępie tekstu opublikowanego w portalu euractiv.pl europoseł zauważył, że Unia Europejska obecnie stoi przed "wieloma bardzo ważnymi wyzwaniami", co czyni różne dysfunkcje Parlamentu Europejskiego niebezpiecznymi. Jego zdaniem niektórzy europarlamentarzyści działają przeciwko sobie, a sam parlament stał się "frontem politycznej wojny kulturowej" i miejscem, do którego przenoszone są spory narodowe.
Kandydat zmiany
Złotowski podkreślił, że "zbliżające się wybory przewodniczącego parlamentu są okazją do zmiany tego konfrontacyjnego stylu rządzenia". "Jestem kandydatem do prawdziwej zmiany w tym szkodliwym klimacie konfliktu" – zadeklarował. Polityk EKR obiecał, że jako przewodniczący PE będzie nalegał na wyraźny podział kompetencji między unijnymi organami przy jednoczesnym "poszanowaniu zasad pomocniczości, proporcjonalności i podziału uprawnień".
Polski europoseł z ubolewaniem zauważył, że agenda posiedzeń jak i podejmowane przez PE decyzje nie świadczą o wysokim poziomie demokratycznych standardów w jedynej instytucji europejskiej wybieranej w bezpośrednich wyborach.
"Polityka ograniczania praw niektórych grup politycznych i poszczególnych europosłów stała się godnym pożałowania standardem, którego nie można w żaden sposób uzasadnić. W praktyce oznacza to pominięcie milionów wyborców, którzy wysłali swoich przedstawicieli do Brukseli. Jako przewodniczący będę dążyć do przywrócenia podstawowych zasad gwarantujących równość wszystkim posłom do PE" – czytamy.
Ograniczenie niepotrzebnych kosztów
Kandydat na przewodniczącego europarlamentu podkreślił konieczność rozsądnego gospodarowania budżetem tej instytucji. Postuluje ograniczenie biurokratycznych procedur, marnotrastwo, a także doprowadzenie do końca transformacji cyfrowej umożliwienia na stałe uczestniczenia w sesjach plenarnych parlamentu w sposób zdalny. "To nie tylko doskonałe narzędzie wzmacniające zasady work-life balance, ale także sposób na ograniczenie zbędnych podróży, które mają negatywny wpływ na środowisko" – argumentuje.
Kosma Złotowski chciałby również ograniczyć miejsce pracy Parlamentu do Brukseli. Podróżowanie do Strasburga na posiedzenia nazywa "absurdem, który musi się skończyć" oraz " kosztownym i niepotrzebnym rytuałem".
Na zakończenie eurodeputowany zaliczył do najważniejszych dla Europejczyków spraw szybkie wyjście z pandemii, naprawę jednolitego rynku, zarządzanie kryzysem migracyjnym oraz walkę z rosnącymi cenami energii. Zadeklarował, że jako szef PE dopilnuje, by każdy każdemu głosowi, który został oddany na konkretnego przedstawiciela w wyborach europejskich, zostało przywrócone jego znaczenie polityczne.
Czytaj też:
Szef Parlamentu Europejskiego trafił do szpitala. "Poważne problemy zdrowotne"Czytaj też:
Unijny komisarz: Do 2050 r. w atom trzeba będzie zainwestować 500 mld euro