Korespondent TVP w Berlinie zwrócił uwagę, że budowa zapory na polsko-białoruskiej granicy jest uzasadniona nie tylko ze względu na sztucznie wywołany kryzys migracyjny, lecz także nagromadzenie rosyjskiego wojska u wschodnich sąsiadów Polski. Jego zdaniem tego typu infrastruktura pełni również funkcję odstraszającą.
Cezary Gmyz zaznaczył, że europejskie trybunały stwierdziły, iż budowa tego typu zapór jest dopuszczalna pod względem prawnym. – Państwa Unii Europejskiej mają prawo bronić swoich granic i to robią – zauważył.
Gość Polskiego Radia 24 przypomniał również, że to nie będzie pierwsza bariera graniczna w Europie dodając, że "dotychczasowe zapory budowane między innymi na południu Europy nie wzbudzały protestów i kontrowersji".
– Tak naprawdę ci, którzy protestują przeciwko budowie tej zapory, opowiadają się za przemytem ludzi. Mamy do czynienia z wysokodochodowym procederem, w który są zaangażowane również grupy przestępcze – podkreślił Gmyz. Publicysta zaznaczył, że ludzie zainteresowani nielegalnym transportem do Europy muszą zapłacić tysiące euro za taką możliwość. – Jest to biznes, który ma niewiele wspólnego z kwestiami humanitarnymi – dodał publicysta "Do Rzeczy".
Zapora na granicy
Zapora na granicy z Białorusią, o długości łącznie 186 km i wysokości ponad 5,5 m, ma być gotowa w czerwcu tego roku. Roboty budowlane, na które zakontraktowano 644 mln zł, wykonają firmy Budimex oraz konsorcjum Unibepu i spółki zależnej Budrex. Budimex postawi zaporę na dwóch odcinkach o łącznej długości 105,5 km, a Unibep - 80,7 km. Prace będą prowadzone równolegle na czterech odcinkach.
Czytaj też:
Prowokacja na granicy. "Pocisk spadł na polską stronę"Czytaj też:
Naukowcy apelują do von der Leyen. Chcą wstrzymania budowy muru na granicy polsko-białoruskiej