Brzmi to co najmniej niedorzecznie.
A jednak. Podam przykład: ostro sprzeciwiam się biciu żon, co nie powinno budzić żadnych kontrowersji. Jednak na amerykańskiej lewicy w imię multikulturalizmu praktycznie nie mówi się o tym, że prawo islamskie daje na to przyzwolenie. Cała ta sfera jest zablokowana w debacie publicznej. Nazywają mnie rasistą, ekstremistą, islamofobem, a przedstawicie lewicy sami nie chcą rozmawiać o tym, jak traktowane są tam kobiety. Amerykańskim feministkom najwyraźniej nie do końca zależy na prawach wszystkich kobiet...W USA istnieją kultury, ideologie, grupy ludzi, które w mainstreamie mają absolutny immunitet. Pod żadnym pozorem nie wolno ich krytykować, inaczej człowiek naraża się na piętno fanatyka. Przepraszam najmocniej, zapomniałem o jednej grupie ludzi, których można krytykować do woli – są to oczywiście chrześcijanie. Tutaj nie ma żadnych limitów. W poniewieraniu chrześcijaństwa można używać najbrudniejszego języka. Islam jednak jest pod ochroną – nie wolno na ten temat wypowiedzieć słowa krytyki. Nie zamierzam przekonywać nikogo na siłę o zagrożeniach związanych z polityczną ideologią stojącą za islamem. Zależy mi jedynie na dyskutowaniu z ludźmi, którzy myślą inaczej. W Ameryce jest to jednak bardzo trudne. Jestem tam traktowany jak człowiek intelektualnie trędowaty.
Czym właściwie jest ten „polityczny islam”, przed którym pan ostrzega?
Islam to doktryna, która w pełni zawiera się w trylogii: Koranie, Sirze i Hadisach. Okazuje się jednak, że większość – 51 proc. – tej trylogii nie odnosi się do tego, jak być lepszym muzułmaninem, ale mówi o tym, jak należy traktować niewiernych. Tę część islamu nazywam politycznym islamem. W ten sposób ponad połowa islamu jest dla mnie, jako dla niewiernego, zagrożeniem. Jeszcze raz – nie interesuje mnie religijna strona islamu. Chodzi mi jedynie o żądania, które islam rozciąga na innych ludzi, ograniczając ich prawa, poczynając choćby od wskazywania, jakie jedzenie można spożywać na stołówkach szkolnych...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.