Gen. Polko: Putin zaciera ręce

Gen. Polko: Putin zaciera ręce

Dodano: 
Generał Roman Polko, były dowódca GROM
Generał Roman Polko, były dowódca GROM Źródło: Forum / Dominik Pisarek
– Dzisiaj o wojnie z Rosją nie wolno nam myśleć tylko w takim rozumieniu konfliktu zbrojnego, jakim była II wojna światowa, starciu, w którym Rosjanie wejdą na teren Polski, zajmą Warszawę i zbombardują inne duże miasta – mówi w rozmowie z "Do Rzeczy" gen. bryg. dr Roman Polko.

Wojciech Wybranowski: Kilka miesięcy temu szef MON zapowiadał zakup „z wolnej ręki” śmigłowców dla wojsk specjalnych. Minęło prawie pół roku i maszyn nie ma. Jest deklaracja „uruchomienia procedury przetargowej”.

Dr Roman Polko: A jednocześnie z wolnej ręki kupujemy za wielkie pieniądze od Boeinga samoloty dla VIP-ów. Można? Można. Szkoda, że tylko dla VIP-ów, a nie dla wojsk specjalnych, które śmigłowców naprawdę potrzebują. Muszę jednak wziąć przynajmniej częściowo w obronę ministra Antoniego Macierewicza, bo zakupy sprzętu to delikatna materia: przegrani zawsze się odwołują, odrzuceni – lobbują wśród dziennikarzy, przekonując ich o nieczystych intencjach decydentów. Trudno w takiej atmosferze podejmować takie decyzje jak ta – moim zdaniem słuszna – o unieważnieniu przetargu, w którym wybrano caracale.

Oczywiste jest także, że każdy wybór wzbudza emocje i różne oceny ekspertów, bo nie ma śmigłowców uniwersalnych do wszystkiego: inny jest wymagany do działań poszukiwawczo-ratowniczych, inny do transportu sprzętu, jeszcze inny do działań manewrowych dla 25. Dywizji Kawalerii Powietrznej, a inny do działań bojowych. Opowieści poprzedniej ekipy o tym, że caracale spełnią większość tych potrzeb, były funta kłaków niewarte. Ponadto zapóźnienia w dostawie śmigłowców dla wojska to zapóźnienia, które wynikają nie tylko z działań ministra Macierewicza, lecz także z błędów i zaniedbań sięgających wielu lat.

Ostatecznie ma zostać zakupionych osiem śmigłowców dla wojsk specjalnych i cztery do zwalczania łodzi podwodnych. Przetarg jest dopiero przygotowywany.

Problem w tym, że w sytuacji geopolitycznej, w jakiej jesteśmy, i tragicznej sytuacji sprzętowej polskiego wojska należało oczekiwać, że ubiegłoroczne zapowiedzi ministra Macierewicza o zakupie przynajmniej kilku śmigłowców dla wojsk specjalnych zostaną natychmiast spełnione. I nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tego, że tych maszyn dotąd nie zakupiono. Kupno w trybie „z wolnej ręki” kilku śmigłowców typu Merlin czy Sea Hawk po to, by utrzymać minimalne zdolności do akcji poszukiwawczych na morzu, nie przekracza naszych możliwości. Wojska specjalne bez śmigłowców nie tylko są osłabione w działaniu, lecz także w praktyce nie mogą się szkolić. To, co się dzieje w sprawie śmigłowców, pokazuje słabość struktur kierowniczych i decyzyjnych MON, niepotrafiących przygotować procedur przetargowych, konkursowych, które w transparentny, uczciwy sposób przeprowadziłyby ten zakup.

Cały wywiad dostępny jest w 16/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Rozmawiał: Wojciech Wybranowski
Czytaj także