"Rosja prawdopodobnie dokonała płatności za dwie emisje obligacji o terminie wykupu w 2022 i 2042 r. w rublach, a nie w dolarach amerykańskich, co stanowi zmianę warunków płatności w stosunku do pierwotnych kontraktów na obligacje. Zgodnie z definicją Moody’s, można to uznać za niewypłacalność, jeśli sytuacja nie zmieni się przed 4 maja, czyli końcem okresu karencji" – podała agencja w oświadczeniu, które cytuje serwis rp.pl.
Sankcje uderzają w Rosję
Z kolei Międzynarodowy Fundusz Walutowy dopuszcza możliwość niewypłacalności Rosji z powodu sankcji nałożonych w odpowiedzi na napaść na Ukrainę. Rosja spłaciła swój dług publiczny w rublach. Ministerstwo finansów federacji tłumaczyło, że "bank agentów zagranicznych", czyli amerykański JP Morgan, odmówił przeprowadzania transakcji w obcej walucie, więc inwestorzy dostali 650 mln dolarów w rublach.
Kraje zachodnie wprowadziły już kilka pakietów sankcji w odpowiedzi na rosyjską agresję militarną na Ukrainę. Biały Dom zamroził połowę rosyjskich rezerw (ok. 300 mld dol.), które Bank Rosji trzymał w amerykańskich bankach. W tej sytuacji Rosja mogła użyć do spłaty euroobligacji pozostałych rezerw walutowych, opłacić je dochodami z eksportu lub wybrać niewywiązanie się z długu państwowego. Ale Moskwa wybrała czwarty sposób – zapłatę w rublach – wskazuje rp.pl.
Inwestorzy raczej nie zgodzą się na przyjęcie rosyjskiej waluty. Taką ocenę przedstawił w rozmowie z gazetą "Kommiersant" pierwszy minister rosyjskiej gospodarki, profesor Andriej Nieczajew. "To symboliczny gest. W rzeczywistości inwestorzy nie mogą dostać się do pieniędzy, a tym bardziej przekonwertować je na walutę, którą w rzeczywistości są zainteresowani. Zdecydowana większość inwestorów nie potrzebuje rubli, w rzeczywistości zostaną one po prostu zamrożone na ich kontach" – powiedział Nieczajew.
Czytaj też:
Pentagon podał powód zatonięcia krążownika "Moskwa"