Najpierw rzutem na taśmę udało się zablokować bardzo groźne rozwiązanie, które miało się w ustawie znaleźć w następstwie rządowej autopoprawki. Kto i dlaczego ją przygotował – pozostaje tajemnicą. Dzisiaj, w kontekście cenzorskiej akcji przeprowadzonej na podstawie art. 180 Prawa telekomunikacyjnego wobec m.in. portalu telewizji wRealu24, widać w pełni, jak skrajnie groźne narzędzie o mały włos by się w ustawie znalazło.
Przepis miał brzmieć: „Decyzja w sprawie wpisu na listę [sankcyjną] może być wydana również względem osób i podmiotów stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Rzeczypospolitej Polskiej”. Jako że decyzja o wpisie na listę ma charakter administracyjny, a pojęcie bezpieczeństwa narodowego jest niemalże nieskończenie szerokie, zwłaszcza w obecnym czasie, rządzący dostaliby sposób na zamrożenie aktywów niemalże każdego podmiotu czy osoby, w jakikolwiek sposób kwestionujących linię rządu. Zawsze przecież można by stwierdzić, że jest to tożsame ze stwarzaniem zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Dokładnie tak, jak stało się z blokadą portalu Marcina Roli.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.