Ambasador Ukrainy w Niemczech skomentował historyczne spory polsko-ukraińskie. Odniósł się m.in. do postaci Stepana Bandery, dowódcy jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Zbrojne ramię OUN – dowodzona przez Romana Szuchewycza Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) – obarczane jest odpowiedzialnością za czystki etniczne na ludności polskiej Wołynia i Galicji Wschodniej w latach 40. XX wieku.
– To była wojna – stwierdził ukraiński dyplomata. Podkreślał też, że Bandera nie był masowym mordercą, a Ukraińcy byli prześladowani w II Rzeczpospolitej "w sposób, który trudno sobie wyobrazić". Mówił także, iż "Polska była dla Ukraińców w tamtym czasie takim samym wrogiem jak nazistowskie Niemcy i ZSRR".
Komentarz Winnickiego
Do słów ambasadora Melnyka odniósł się poseł Robert Winnicki. Na piątkowej konferencji prasowej polityk Konfederacji zauważył, że ukraiński dyplomata, który na co dzień przebywa w Niemczech, "dopuścił się rażących kłamstw historycznych", które "bezpośrednio godzą w pamięć o ofiarach ludobójstwa dokonanego przez banderowców, przez OUN-UPA, na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 40. ubiegłego wieku". – Sugestia, jaką zawarł ambasador, była następująca, że to, co wydarzyło się, ludobójstwo dokonane przez ukraińskich szowinistów na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, to jest bezpośrednie pokłosie polityki, jaką prowadziła II RP wobec mniejszości ukraińskiej. W tym kontekście ambasador właściwie zrównał II Rzeczpospolitą z niemiecką III Rzeszą i z sowiecką Rosją, czyli z państwami, które dokonywały ludobójstw w skali masowej – mówił Winnicki.
– Ambasador Melnyk wybielał również postać Stepana Bandery, który (...) razem z całą Ukraińską Armią Powstańczą są odpowiedzialni za zbrodnię ludobójstwa. To są zbrodniarze, to ludzie, których miejsce jest na śmietniku historii, a nie w panteonie bohaterów – stwierdził prezes Ruchu Narodowego, cytowany przez portal rp.pl.
Czytaj też:
MSZ Ukrainy odcina się od słów Melnyka o Banderze