NIEPRAKTYCZNA PANI DOMU | Kiedy w latach 80. mieszkaliśmy za wielką wodą, nasi synowie, wówczas w wieku wczesnoszkolnym, dostali zaproszenie na urodziny szkolnego kolegi.
„Od czwartej do siódmej” – stało na zaproszeniu. Co za brak taktu – pomyślałam wtedy – wyznaczyć komuś godzinę końca imprezy. Znajoma Amerykanka zdziwiła się na moje zdziwienie. – To ułatwia sprawę – powiedziała, wszyscy wiedzą, kiedy odebrać dzieci.
Rzeczywiście. I przypomniałam sobie dziecięce imprezy w Polsce w tamtych czasach, kiedy niektórzy rodzice, zadowoleni, że udało im się dziecko komuś upchnąć,
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.