Ciemne chmury nad gospodarką
  • Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Ciemne chmury nad gospodarką

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Marcin Obara
Polska gospodarka jest częścią większego systemu. Prognoza dla strefy euro wygląda mało optymistycznie.

Od wzrostu gospodarczego, wynoszącego ponad 5 proc. w 2021 r., ma nastąpić spadek do niewiele ponad 1 proc. w przyszłym roku.

Najnowsza prognoza Narodowego Banku Polskiego, dotycząca perspektyw polskiej gospodarki do końca 2024 r., zrobiła nieco szumu tylko dlatego, że stoi w sprzeczności z wcześniejszymi słowami prezesa NBP Adama Glapińskiego o spodziewanym szczytowym momencie inflacji. 8 lipca Glapiński przewidywał, że najwyższy poziom inflacja osiągnie w wakacje, ale analiza NBP mówi coś całkiem innego. To jednak jedyny jej element, który przebił się do mediów – a szkoda, bo obraz, który się z niej wyłania, jest mocno niepokojący.

Analitycy umieszczają polską sytuację na tle światowym i europejskim. Wskazują m.in. na problemy, które doskonale znamy, takie jak zderzenie popandemicznego ożywienia z problemami z łańcuchami dostaw. Z praktycznym wymiarem tego zjawiska ma do czynienia niemal każdy, kto czeka – czasami już od wielu miesięcy – na zamówiony nowy samochód.

NIE TYLKO CZYNNIKI ZEWNĘTRZNE

Widać tutaj pewne pozornie korzystne zmiany, ale mogą być one zarazem zwiastunem czegoś gorszego niż popandemiczny kryzys podażowy. Jeśli spojrzymy na wykres cen frachtu, to globalny indeks zaczął już spadać, choć nadal utrzymuje się na poziomie wyraźnie wyższym niż w 2020 r. Dotyczy to przede wszystkim tras z Azji Wschodniej do Europy. Na wzrosty w jakiejś mierze składa się zapewne cena paliwa, z kolei spadek można by przypisać stabilizowaniu się sytuacji na rynkach. Jest jednak i taka możliwość, że wszelkie spadki cen, które możemy ostatnio obserwować – także te dotyczące ropy – są już sygnałami nadciągającej światowej recesji.

Artykuł został opublikowany w 31/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także