O kwestiach bezpieczeństwa debatowali m.in. Łukasz Kudlicki, szef gabinetu politycznego ministra obrony narodowej, pułkownik Imre Porkoláb z węgierskiego resortu obrony oraz Klára Sarolta Mándli, specjalistka ds. międzynarodowych.
Optymistyczna wiadomość
- Bezpieczeństwo możemy zdefiniować w wielu obszarach. Oczywiście, przede wszystkim jest obszar bezpieczeństwa militarnego, które zapewniają nam narodowe siły zbrojne oraz wojskowe sojusze. Jesteśmy w sojuszu północnoatlantyckim, który powstał w szczycie zimnej wojny i – jak się zdaje – jest pewnym gwarantem bezpieczeństwa militarnego, bo od kiedy powstało NATO na terenie Europy nie było otwartego militarnego konfliktu – zauważył Łukasz Kudlicki. – Niejako w efekcie rosyjskiej agresji wobec Ukrainy dzisiaj stoimy u progu przyjęcia dwóch kolejnych bardzo ważnych kandydatów, czyli Finlandii i Szwecji – dodał. Szef gabinetu ministra obrony narodowej zwrócił jednocześnie uwagę na ogromne znaczenie, jakie dla każdego ma nie tylko bezpieczeństwo militarne, ale również ekonomiczne, żywnościowe, energetyczne, demograficzne, społeczne czy z zakresu opieki zdrowotnej.
- Konflikt na Ukrainie trwa już ponad sześć miesięcy i praktycznie nie widać perspektywy jego zakończenia, co oczywiście generuje różne wyzwania i zagrożenia dla bezpieczeństwa, nie tylko dla bezpieczeństwa militarnego. Ten problem może wygenerować duży ruch migracyjny i zagrożenia bezpieczeństwa dla obszaru europejskiego – dodał Kudlickiet. Jego zdaniem fakt, iż NATO – wbrew obawom, że skrót ten rozwijać należy jako "No Action Talk Only" – było w stanie solidarnie zareagować na rosyjską inwazję na Ukrainę i wesprzeć ten kraj w walce, jest "optymistyczną wiadomością dla naszego bezpieczeństwa".
Wyzwania dla Polski i Węgier
W ocenie polityka MON, "dla Węgrów i Polaków istotnym wyzwaniem była spoistość sojuszu". Jednocześnie stwierdził, że fakt, iż NATO było w stanie solidarnie zareagować na rosyjską inwazję na Ukrainę, podjąć konkretne działania zwiększające zdolności obronne władz w Kijowie, a jednocześnie uruchomić mechanizmy, które rozwijają zdolności obronne sojuszu i zwiększają liczbę oddziałów zdolnych do szybkiego reagowania, może być źródłem nadziei na bezpieczną przyszłość. – Oficerowie węgierscy służą w Polsce w natowskich strukturach, a polscy na Węgrzech – oznajmił podczas debaty Łukasz Kudlicki.
Zaufanie do sojuszników
Przedstawiciel węgierskiego resortu obrony pułkownik Imre Porkoláb zauważył, że gdy na świecie zachodzą kluczowe zmiany geopolityczne, wojenne i technologiczne, konieczna jest też zmiana paradygmatu bezpieczeństwa w naszej części Europy. Pułkownik Porkoláb podkreślił także, że w obecnej sytuacji szczególnie potrzebne jest zaufanie do sojuszników.
Zaznaczył, że Węgry są członkiem NATO i wywiązują się ze swych sojuszniczych zobowiązań, a jednocześnie na poziomie gospodarczym podejmują suwerenne decyzje, których celem jest bezpieczeństwo własnych obywateli.
- Niestety, nasze pokolenie jest tym, które doświadcza nowej wojny w Europie – zauważyła z kolei Klára Sarolta Mándli, zauważając, że rodzice musieli żyć w czasach komunizmu, a ich przodkowie przeżyć pierwszą i drugą wojnę światową, powstanie warszawskie etc. – W 1989 roku cały świat myślał, że nasze pokolenie wreszcie będzie żyło w pokoju. Tymczasem wojna toczy się zaledwie kilka kilometrów od granicy Polski czy Węgier – podkreśliła Mándli, dodając, że "musimy walczyć o to, by móc żyć w pokoju".