Berlin w ogniu. Wstrząsające relacje z nocy sylwestrowej w Niemczech

Berlin w ogniu. Wstrząsające relacje z nocy sylwestrowej w Niemczech

Dodano: 
Niemiecka policja na ulicach Berlina
Niemiecka policja na ulicach Berlina Źródło: PAP/EPA / FILIP SINGER
W Berlinie w noc sylwestrową aresztowano ponad 400 osób. Podczas ataku na policjantów rannych zostało 30 funkcjonariuszy, jeden musiał być operowany w szpitalu. Rozmówcy kanału "Do Rzeczy", którzy mieszkają w Niemczech, opisują dramatyczne wydarzenia.

Jak relacjonuje Deutsche Welle, w Lipsku około 50 osób zaatakowało mundurowych fajerwerkami i butelkami. Według śledczych zarejestrowane przestępstwa dotyczyły głównie ciężkiego uszkodzenia ciała, naruszenia spokoju i wykroczeń przeciwko ustawie o materiałach wybuchowych. Do ataków na policjantów doszło również w Kolonii, Hamburgu i Monachium, gdzie służby interweniowały ponad 700 razy.

Straż pożarna była wzywana do gaszenia pożarów w wielu miastach i gminach. Płonęły domy, garaże, szopy, samochody i kontenery na śmieci. W Gelsenkirchen strażacy zostali ostrzelani rakietami sylwestrowymi przez nieznane osoby, gdy gasili płonący kosz na śmieci.

Dr Ozdyk: Sytuacja sylwestrowa eskaluje

Dr Sławomir Ozdyk, który mieszka w Berlinie, stwierdził, że "było grubo". Zwrócił uwagę na wpływ polityki migracyjnej Niemiec.

Ta cała sytuacja sylwestrowa eskaluje. Im więcej tych panów, bo mówimy o panach, przybywa do Europy, tym sytuacja bardziej się zmienia – powiedział politolog.

Jak poinformował, utworzono trzy strefy bez pirotechniki. – Strefa wolna od pirotechniki jest umiejscowiona w takim miejscu, w którym zawsze są zadymy – wyjaśnił.

Zwrócił jednak uwagę, jak wyglądała sytuacja przed strefą zakazową. – Wszystko zaczęło się o godz. 12. Po pierwsze, używanie wszelkiego rodzaju pirotechniki w Niemczech zakazanej, po drugie – strzelanie w kierunku policjantów, po trzecie – strzelanie w kierunku budynków. W tym roku mieliśmy bardzo dużą ilość ostrzeliwań budynków, czyli celowanie specjalne w kierunku balkonów i okien – relacjonował dr Ozdyk. – Te zakazane fajerwerki mają taką siłę, że zbijały szyby, wpadały do mieszkań ludzi. To było coś strasznego w tym roku. Kilkadziesiąt mieszkań nie nadaje się do użytku – podkreślał.

Dziennikarka z Kolonii: Sylwester pomylił im się z działaniami wojennymi

W podobnym tonie wypowiadała się Agnieszka Wolska, dziennikarka mieszkająca w Kolonii.

– Muszę przyznać, że to, co znamy z realiów niemieckich rażąca odbiega od tych standardów, jakie ciągle jeszcze panują w Polsce i oby trwało tak jak najdłużej – przyznała Wolska.

Dziennikarka zwróciła uwagę na aspekt, który jest związany z polityką migracyjną.

– Niestety w Niemczech, zgodnie z tradycją dobrych kilku lat, wielu uczestnikom, głównie z migracyjnym pochodzeniem, pomylił się Sylwester z działaniami wojennymi – zauważyła.

Czytaj też:
Lider SPD straszy Muskiem. "Putin", "demokracja zagrożona"
Czytaj też:
Niemiecka katastrofa. Nawet prawica za Odrą zwątpiła w odrodzenie

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także