W poniedziałek Andriejew został wezwany do polskiego MSZ w związku z pseudoreferendami przeprowadzonymi na okupowanych przez Rosję terytoriach Ukrainy oraz decyzją prezydenta Władimira Putina o aneksji tych ziem.
Wczoraj rosyjski parlament jednogłośnie ratyfikował ustawę o aneksji ukraińskich obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego, mimo że Moskwa nie kontroluje w pełni żadnego z nich.
Andriejew wezwany do polskiego MSZ. Rosjanie oburzeni
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa powiedziała, że Andriejew "został wezwany przez polskie MSZ, gdzie wysoki rangą polski dyplomata uciekł się do skandalicznej prowokacji, proponując szefowi rosyjskiej misji dyplomatycznej, aby publicznie wypowiedział się przeciwko operacji specjalnej Sił Zbrojnych Rosji na Ukrainie i zdystansował się od politycznego kursu naszego kraju jako całości".
Według niej Andriejew odpowiedział stronie polskiej, "aby nie marnować czasu i wyraził swoje stanowisko w sprawie wydarzeń na Ukrainie".
– Celowe i podstępne podejście do rosyjskiego ambasadora jest poważnym naruszeniem ogólnie przyjętych zasad komunikacji dyplomatycznej i świadczy o lekceważeniu przez polskie MSZ wszelkich norm etyki zawodowej. Zdecydowanie potępiamy tę rażącą prowokację – powiedziała Zacharowa, którą cytuje agencja TASS.
"Bezczelna prowokacja Warszawy"
Przekonywała, że kraje zachodnie coraz częściej podejmują "daremne wysiłki" w nadziei na "zwabienie" rosyjskich dyplomatów i wysokich rangą urzędników państwowych na swoją stronę, obiecując im "osobiste korzyści".
– Fakt, że pracownicy MSZ w wielu krajach zachodnich uciekają się do prowokacyjnych narzędzi, całkowicie podważa ich wiarygodność w roli dyplomatów – oceniła Zacharowa. Według niej "bezczelna prowokacja Warszawy wobec ambasadora Rosji jest rażącym naruszeniem ogólnych zasad komunikacji dyplomatycznej".
Czytaj też:
Waszczykowski: Ambasador Rosji jest skrajnie bezczelny