Pod koniec czerwca były lider KOD oraz były skarbnik usłyszeli zarzuty przywłaszczenia 121 tys. zł i poświadczenia nieprawdy. Nie przyznali się do winy. Ale stali się uciążliwym balastem. Według statutu KOD tylko Rada Regionów stowarzyszenia może złożyć wniosek do zarządu o zawieszenie członka stowarzyszenia. Składa się ona z przedstawicieli wszystkich województw.
– Rada Regionów podjęła decyzję o zawieszeniu Mateusza Kijowskiego w sobotę, a wniosek dotarł do nas we wtorek 25 lipca. Tego dnia zbiera się zarząd główny, ale nie mogliśmy go już wprowadzić do obrad. Decyzja o zawieszeniu Kijowskiego miała zapaść w najbliższy wtorek, czyli 1 sierpnia – tłumaczy w rozmowie z Onetem Bartosz Sierpniowski, członek zarządu głównego KOD.
Kijowski miał tego świadomość i postanowił odejść. Jednak zawieszenia w prawach członka nie mogło skutkować wyrzuceniem z Komitetu. Mógł to zrobić jedynie sąd koleżeński. – Po walnym zgromadzeniu do sądu koleżeńskiego trafił wniosek o ukaranie Kijowskiego za działanie na szkodę stowarzyszenia. Najsurowszą karą jest wyrzucenie z organizacji – mówi Sierpniowski.
Co na to Kijowski? – Odszedłem dlatego, że przede mną zrezygnował cały zarząd regionu Mazowsze. Było to zaraz po spotkaniu z zarządem głównym, kiedy przekonali się, że nie da się dalej współpracować. Kiedy zostałem sam w zarządzie, to uznałem, że to nie ma sensu – powiedział były lider KOD.
Czytaj też:
Kijowski odchodzi z KOD. „Nie chcę dłużej firmować tego stowarzyszenia”Czytaj też:
"Złodziej!", "zapłać alimenty!". Kijowski zablokowany przez uczestników protestu