Pierwsze półrocze Donalda Trumpa nie było usłane różami, ale ostatnie dni to bodaj najgorszy okres tej prezydentury. Po pierwsze, do kosza trafił sztandarowy projekt 45. prezydenta, a więc reforma wprowadzonego za prezydentury Baracka Obamy systemu opieki zdrowotnej. Obalenie znienawidzonego przez konserwatystów Obamacare było zaś jedną z najważniejszych obietnic przedwyborczych Donalda Trumpa. Tymczasem przed kluczowym głosowaniem prezydent nie zadbał o wystarczającą liczbę politycznych sojuszników. I kolejny raz dostał po nosie od polityków z Partii Republikańskiej. Chociaż republikanie mają większość w Senacie, to do odrzucenia Obamacare nie doszło ze względu na bunt trzech republikańskich senatorów, którzy zagłosowali tak jak teoretycznie będący w mniejszości senatorowie demokratyczni. Trump na porażkę zareagował w swoim stylu: wdał się w publiczną wojnę z republikańskimi senatorami i szybko otrzymał brutalną lekcję uprawiania polityki. Jak się okazało, nazywanie potencjalnych sojuszników „głupcami” i „totalnymi nieudacznikami” nie ułatwia przekonania senatorów do pilnego wznowienia prac nad zniesieniem Obamacare i przyjęciem zmian proponowanych przez Biały Dom. (....)
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.