Trzymają język za zębami w tzw. pogotowiu zawsze, gdy informacja lub doniesienie mogłoby zepsuć obsesyjną zabawę w atakowanie rządu prawicy. W ostatnich dniach skala tej autocenzury przebija wszystkie dotychczasowe, wyśrubowane normy. Niepojęte, że choć nasz kraj chlubi się heroiczną kartą antykomunistycznego oporu, dziś z powrotem spora jego część posłusznie zgina kark pod dyktando tęczowego socjalizmu UE. Milczenie „Wyborczej” na temat zamachu na praworządność w Hiszpanii niezwykle kąśliwie skomentował ostatnio w dwóch tweetach, eurodeputowany Hermann Tertsch (niegdyś przyjaciel Michnika):
„To wstyd, że ci, którzy mienią się obrońcami trójpodziału władzy w Polsce, milczą o wydarzeniach w Hiszpanii, które są tysiąc razy poważniejsze niż jakiekolwiek działania podejmowane w Polsce czy na Węgrzech. W końcu są tylko agitatorami najbardziej skorumpowanego socjalizmu”; „Gazeta Adama Michnika, zdobywcy nagrody Księżnej Asturii w dziedzinie komunikacji, nie opublikowała ani jednej linijki o zamachu na system sądownictwa w Hiszpanii. Nagrody zamykają usta, chociaż nagroda może być również wręczona za to, że wcześniej siedziało się wystarczająco cicho”.
Trudno o bardziej dobitną ocenę poziomu dziennikarstwa, jaki reprezentuje dziś „Wyborcza”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.