Piórkiem i pazurkiem || Małgośka, mówią mi, pewnie Prezes lub jego przyboczni wynagradzają ci
jakoś to prawackie lobbowanie w Hiszpanii?
A skąd! – odpowiadam – jestem chyba jedną z niewielu dziennikarek, której biuro PiS już dwa razy odmówiło akredytacji pod byle pretekstem. Jak widać, taka jest strategia wobec konserwatywnych dziennikarzy spoza orbity i świty: „Fangę w nos”, żeby sprawdzić, jak wytrwałym są materiałem medialnym lub gdzie mają próg bólu. Poza tym ja nie lobbuję dla PiS, a dla tej Polski, która nie wstydzi się dewizy utkanej z trzech najważniejszych słów. Dobre skutki uboczne mojej aktywności spadają więc na Prezesa niejako rykoszetem.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.