Niedługo samo użycie słowa »dziewczyna« w tytule będzie z automatu gwarantowało znakomitą sprzedaż” – sarkastycznie zauważył parę lat temu pewien agent literacki. Listy bestsellerów szturmem zdobywała właśnie „Zaginiona dziewczyna” Gillian Flynn – sfilmowa przez Davida Finchera thriller, o którym krytycy gremialnie stwierdzili, że jest czymś więcej niż thrillerem. Mieli rację – książka Flynn była znakomitym rozpoznaniem nastrojów społecznych.
Opowieść o (uwaga – spoiler!) silnej kobiecie, która męczy się z mężem fajtłapą i w końcu decyduje wrobić go we własne morderstwo, okazała się przypowieścią o świecie, w który jak to ujął Szczepan Twardoch – kobiety udają się lepiej niż mężczyźni. Lepiej nie oznacza, że są wolne od problemów: w przypadku Amy z powieści Flynn, w filmie Finchera zagranej przez obdarzoną psychopatyczną urodą Rosamund Pike, tymi wadami były narcystyczna osobowość i wygórowane oczekiwania wobec męża. Jednocześnie trudno było się nie zachwycić misterną konstrukcją jej planu i siłą.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.