Swój stosunek do Instytutu Pamięci Narodowej patriotyczna prawica redukuje niemal wyłącznie do sfery symbolicznej i pilnowania spraw związanych z ekshumacjami bohaterów na powązkowskiej „Łączce”. Tymczasem poza kontrolą opinii publicznej odsuwa się na boczny tor lub wyrzuca z pracy odważnych historyków i urzędników. Dominujące stają się politycznie poprawne trendy badawcze, a nierzadko fałszowanie dziejów LWP, PZPR, opozycji i Solidarności, a nawet zapraszanie z Ameryki z referatem Jana Tomasza Grossa do centrum konferencyjnego im. Janusza Kurtyki, który przed swoją śmiercią zdążył nazwać autora „Sąsiadów” „wampirem historiografii”...
Równolegle z tym, co medialne i doraźnie szokujące dla opinii medialnej, w IPN trwa groźna dla polskiej pamięci rewolucja, która uderza w zasady nauk historycznych i ma przebudować naszą pamięć oraz świadomość narodową zgodnie z duchem rewolty kulturowo-obyczajowej. (...)