Philipp Fritz, warszawski korespondent "Die Welt", pisze w swoim najnowszym komentarzu o potrzebie powołania w Niemczech komisji ds. rosyjskich wpływów. Dziennikarz wspomina w tym kontekście o Polsce, gdzie w poniedziałek prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę powołującą takie gremium.
I chociaż Fritz krytykuje założenia polskiej komisji, stwierdzając, że została powołana wyłącznie w celu "dyskredytowania członków opozycji podczas kampanii wyborczej lub blokowanie im drogi do urzędu państwowego”, to jednak wskazuje, że w Niemczech istnieje pilna potrzeba zbadania wpływu Rosji na decyzje podejmowane przez rodzimych polityków.
"Być jak Polska"
Dziennikarz stwierdza, że pomimo wielu miesięcy od wybuchu wojny na Ukrainie i klęski polityki Berlina wobec Rosji, w kraju nadal nie powstała komisja śledcza, która zbadałaby wpływy Moskwy nad Sprewą. Fritz pisze, że "Niemcy muszą pilnie prześwietlić rosyjskie zaangażowanie swojego najwyższego personelu politycznego i że muszą za tym pójść działania, takie jak zakaz sprawowania urzędu”.
Komentator zachęca niemiecki rządy, aby odważył się być "bardziej jak Polska" i argumentuje, że społeczeństwo musi mieć możliwość poznania zagrożeń ze strony Rosji.
"To, czy Ukraina nadal będzie otrzymywać pomoc od reszty Europy, zależy również od tego, jak silna jest niemiecka demokracja. Wiedzą o tym w Rosji, w Ukrainie i w Polsce. Czy wiedzą o tym również w Niemczech, dopiero się okaże” – ocenia Fritz.
Niemcy o "lex Tusk"
Niemiecka prasa z uwagą śledzi wydarzenia związane z "lex Tusk". Dziennikarze uważają, że ustawa narusza praworządność i powstała w celu zdyskredytowani polityków opozycji.
Parlament Europejski skrytykował Polskę za przyjęcie kontrowersyjnych rozwiązań. W siedzibie PE w środę odbyła się debata na temat "lex Tusk".
Głos w tej sprawie zabrał także Departament Stanu USA, który napisał w oświadczeniu, że nowe prawo "może zostać wykorzystane dla ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce".
Czytaj też:
"Lex Tusk". Nowelizacja ustawy wpłynęła do SejmuCzytaj też:
"Nie znaleźli kamikadze". Burza po decyzji prezydentaCzytaj też:
Szynkowski vel Sęk: My mamy absolutnie prawo i kompetencje