W grudniu 2021 r. Rosja zwróciła się do Zachodu z listą żądań dotyczących gwarancji bezpieczeństwa. Oprócz wycofania wojsk NATO na pozycje z 1997 r., Moskwa domagała się rezygnacji z przyjęcia Gruzji i Ukrainy do Sojuszu.
Wymóg przesunięcia infrastruktury wojskowej NATO do stanu z 1997 r., de facto likwidujący bazy w 14 krajach członkowskich, nie figuruje już na liście warunków negocjacji Moskwy z Zachodem – wynika z artykułu wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrija Miedwiediewa w "Rossijskiej Gaziecie", który przytacza opozycyjna redakcja "The Moscow Times".
Miedwiediew: Ukraina w NATO jest zagrożeniem dla Rosji
"Nigdy nie próbowaliśmy powstrzymywać NATO" – pisze Miedwiediew, dodając, że dokonane już wejście Finlandii do Sojuszu, a także planowane przyjęcie Szwecji nie jest zagrożeniem dla Rosji, ponieważ te dwa kraje "były już stowarzyszone" z NATO wcześniej.
"Zawsze prosiliśmy tylko o jedno: wzięcie pod uwagę naszych obaw i nie przyjmowanie byłych części naszego kraju do NATO, zwłaszcza tych, z którymi mamy spory terytorialne. (...) Dlatego nasz cel jest prosty: wyeliminować zagrożenie członkostwa Ukrainy w NATO" – tłumaczy Miedwiediew.
Według niego Rosja "tak czy inaczej osiągnie ten cel", a jej międzynarodowa izolacja jest iluzją. "Najaktywniej rozwijają się kontakty polityczne z Azją, Afryką i Ameryką Łacińską" – twierdzi Miedwiediew, podkreślając, że zachodnie firmy, które straciły rosyjski rynek, "gryzą się w łokcie" i "liczą straty".
Dlaczego doszło do wojny?
Radykalne żądanie Moskwy wobec NATO, oznaczające de facto rezygnację z pięciu rund rozszerzania Sojuszu w latach 1997-2020, Rosja po raz pierwszy wyraziła w projekcie umowy o wzajemnych gwarancjach bezpieczeństwa ze Stanami Zjednoczonymi.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych FR przedstawiło je pod koniec grudnia 2021 r., po czym w styczniu 2022 r. odbyło się kilka rund bezowocnych negocjacji. Miesiąc później Rosja zaatakowała Ukrainę, wywołując największy konflikt zbrojny w Europie od czasu zakończenia II wojny światowej i upadku hitlerowskich Niemiec.
Władze Rosji nie nazywają swoich działań wobec Ukrainy wojną, lecz "specjalną operacją wojskową". Przekonują też, że walczą tam z NATO.
Czytaj też:
Co się dzieje w rosyjskiej armii? NATO ostrzega: Mamy kilka lat