• Piotr GociekAutor:Piotr Gociek

Błysk i kij

Dodano: 
Test Trinity w ramach Projektu Manhattan był pierwszą detonacją ładunku jądrowego
Test Trinity w ramach Projektu Manhattan był pierwszą detonacją ładunku jądrowego Źródło: Wikimedia Commons
Przy okazji premiery „Oppenheimera” Christophera Nolana spójrzmy, jak manipulowano motywem nuklearnej zagłady.

Dlaczego akurat Oppenheimer? Gdy spojrzymy na poprzednie filmy Christophera Nolana, wybór bohatera okaże się naturalny. Postać dwuznaczna, jak w trylogii o Mrocznym Rycerzu. Postać, która zapłaciła wielką osobistą cenę za sukces – jak bohater filmu „Prestiż”. Człowiek zastanawiający się nad tym, jak odwrócić skutki swych dokonań – pamiętacie wypadki biegnące pod prąd czasu w „Tenecie”? Wreszcie ktoś, kto stworzył swoje życie na nowo i żył wewnątrz zbudowanego własnoręcznie konstruktu, niczym bohaterowie „Incepcji”. Wiemy z biografii J. Roberta Oppenheimera, że po pełnej depresji i zawodów młodości (łącznie z próbą samobójczą) nasz bohater wynalazł się na nowo, wymyślił nową personę, którą był błyskotliwy naukowiec w kapeluszu z nieodłącznym papierosem w ustach, ktoś, kogo można było podziwiać, a nie tłuc bezlitośnie na wakacyjnych obozach. Sam Nolan ogłosił Oppenheimera najbardziej wieloznacznym bohaterem, o jakim opowiadał.

Faust naszych czasów

Kino jest sztuką emocji i potrzebuje niezwykłych bohaterów, jednak pytania, które chciałem zadać z okazji premiery „Oppenheimera”, zmierzają w innym kierunku.

Całość recenzji opublikowana jest w 30/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także